poniedziałek, 23 marca 2015

4

Następnego ranka poszłam sie ogarnąć. Umyłam zęby, uczesałam wysoki kucyk, pomalowałam się i potem ubrałam eleganckie ciuszki. Nałożyłam skórzane, czarne spodnie na moje nogi i białą bluzkę z koronką. Później poszłam po jabłko i an dole ubrałam szpilki wraz z płaszczem. Chwilę przed 8 byłam gotowa, by wyjść do pracy.

Po 14 przyszedł Alana i zaproponował mi wspólny obiad. Uśmiechnęłam się i zgodziłam. Pozbierałam się i poszliśmy na dół do restauracji. Było dużo ludzi, ale zdążyliśmy zająć ostatni wolny stolik. Dostaliśmy menu i mogliśmy szukać czegoś dobrego. Zbyt długo nam to nie zajęło, bo po kilku minutach złożyliśmy zamówienie u przystojnego kelnera. Alan nie spuszczał z niego wzroku, za to ja ciągle myślałam o wczorajszym spotkaniu z Zayn'em w domu taty. To prawda... Jest mega przystojny i mnie intryguje, ale nie chcę zwodzic ojca, a on ma co do tego wyrobione zdanie.
- hallo bella... Mówię do ciebie- usłyszałam zirytowany głos przyjaciela.
- oj wybacz... myślami byłam gdzie indziej. Możesz powtórzyć?
- o czym ty Tak myślisz hm? Pytałem jak ci wczoraj wieczór minął?
- nijak. Poza tym, że było cicho, nudno i byłam z Zayn'em to nic takiego się nie działo.- Uśmiechnęłam się słabo.
- co?! Powtórz!
- ymm.. cicho i nudno.
- a to po tym?
- nic takiego się Nie działo?
- a to chwilę wcześniej?- Spojrzałam na przyjaciela.
- Ehh no dobra. Byłam z Malikiem. Ale to Nie moja wina, bo sam wlazł z buciorami do mojego domu, a ojca akurat Nie było no i... Nie miał go kto wyrzucić...
- ile ja bym dał za jedną noc z tym seksiakiem.
- fuu... to obleśne..- powiedziałam do rozmarzonego przyjaciela.
- okay okay. Więc co robiliście?
- nic nadzwyczajnego. Jedliśmy kolacje, oglądaliśmy gwiazdy..
- z twojego pokoju? To przecież dla wyjątkowych osób. Sama Tak mówiłaś.
- wiem.. poza tym Zayn masował mi stopy..- tym razem ja się rozmarzyłam o tym błogim odczuciu.
 - woow a do czegoś doszło?- zapytał ruszając brwiami.
 - fuu Nie!- od razu zaprzeczyłam- no.. pocałował mnie..- przyznałam się
- co?! Bella i ty nic mi Nie mówisz?!
- Ehh dajmy spokój temu tematowi ok?
 - jak chcesz chicka.- Dostaliśmy nasze zamówienie i zaczęliśmy jeść. Niestety przerwa obiadowa nam się skończyła i musieliśmy wrócić do monotonnej pracy.

Dziś to ja postanowiłam wyjść wcześniej, bo miałam w końcu kolację z Malik'iem.
- Alan muszę dziś cię wcześniej zostawić, ale ty sobie poradzisz prawda?- uśmiechnęłam się i schowałam papiery do mojej torby.
- Czyżby randka z panem przystojniakiem?
- Oh Alan daj już spokój. Idę pa.- założyłam torebkę na ramię i wyszłam z biura. Na parkingu nikogo nie było oprócz ochroniarzy. Wsiadłam w mój samochód i odjechałam. Musiałam jeszcze dowiedzieć się gdzie mieszka Malik, ale to nie było takie trudne. Dojechałam do domu i gadałam z Alanem przez telefon.
- dobra Alan dasz mit ten adres czy nie? Po prostu go potrzebuje.
- Okay... On mieszka prawie w samym centrum Willesden lime street 23
- no dziękuję. Pa.- rozłączyłam się i wbiłam już go do GPS-a. Poszłam wziąć szybką kąpiel, potem wysuszyłam włosy, założyłam szlafrok i poszłam wyprasować sobie sukienkę na dziś.
Później poszłam przygotować swój makijaż i fryzurę. Ta była prosta, bo zrobiłam sobie lekkie loki, a makijaż jak zwykle kredka, eyeliner i cień do powiek. Założyłam na siebie sukienka, miałam problem z zapięciem zamka, ale w końcu mi się udało. Przeglądnęłam się w lusterku. Założyłam szpilki i wzięłam torebkę, a do niej zapakowałam dokumenty i telefon. Schodząc z komody zgarnęłam kluczyki do auta i wyszłam. W aucie założyłam gps-a i mogłam jechać. Trochę bałam się tego spotkania, bo Zayn był chyba gotowy na wszystko, ale intrygował mnie i dlatego też tam jadę.

Po niecałych 20 minutach byłam pod jego domem, brama była otwarta, jakby na mnie czekała. Wjechałam do niego na podwórko, wysiadłam z auta i zamknęłam je, co było słychać cichym pikaniem. Weszłam po niskich schodkach do drzwi i zapukałam. Dom był ogromny.
Chwilę później Zayn stanął przed otwartymi drzwiami. Miał rozmierzwione włosy, jakby chwilę temu je poczochrał, koszulę i rozpiętą marynarkę, a do tego ciemne jeansy.
- hej, proszę wejdź.- uśmiechnęłam się i zrobiłam jak poprosił, kazał mi nie rozbierać butów, więc poszłam do jego salonu tak, jak przyszłam.
Zayn jeszcze chwilę przebywał w kuchni, a ja miałam czas by się rozejrzeć.
Na komodzie zobaczyłam jego zdjęcie z jakąś dziewczyną. Zayn był trochę młodszy niż teraz. Może z jakieś dwa lata.. Usłyszałam głośne chrząknięcie, podskoczyłam i odwróciłam głowę.
- Wybacz, tak tylko oglądałam. To twoja siostra?- spojrzałam znowu na zdjęcie.
- Nie- czekałam na jego dalszą odpowiedź, ale chyba nigdy bym się nie doczekała, więc sama spytałam.
- A kto?- spojrzałam na niego, chyba nie lubił o sobie rozmawiać.
- Moja była dziewczyna. Nieważne. Zaraz będziemy mogli usiąść i zjeść- uśmiechnęłam się lekko i poszłam do stołu. Czekałam na niego jeszcze jakąś chwilę, a później poszedł przyciemnić światło, zapalił świece na stole i była bardzo miła atmosfera. Zapowiadał się ciekawy wieczór...
______________________________
haha jest! Na reszcie dało mi się go skończyć. Jak sie podoba?

piątek, 30 stycznia 2015

3

I zobaczyłam tam moją matkę podrywającą Alana. Zaśmiałam się w duchu i chciałam wejść do biura, ale ona mnie zatrzymała.
- Skarbie... Dlaczego uciekłaś?- spojrzała na mnie, jak gdyby na prawdę nie wiedziała o co chodzi. Chciała mnie przytulić, ale ją odepchnęłam.
- Co ty sobie kobieto wyobrażasz?! Mam 19 lat, mogę robić co chcę! A poza tym nie wybaczę ci tego, ze znowu zdradzasz ojca i to z jego bratem!
- Ale skarbie... Z twoim ojcem nic mnie nie łączy poza jakimś głupim papierkiem.
- Tak?! A obrączki? A wasze przysięgi? Nic dla ciebie nie znaczą?
- Oj to co innego- nienawidziłam tej jej fałszywości- nie mieszkamy razem i mamy swoje życie.
- Tak. Ale zawsze zależało ci tylko na jego pieniądzach. Weź wyjdź nie chcę mi się z tobą gadać- wyrzuciłam ją za drzwi, ale chwilę potem znowu weszła.
- Wyjdź!- usłyszałam pukanie do drzwi mojego biura. Zdziwiłam się i pozwoliłam na wejście. Był to Zayn, a mama od razu zmierzyła go od góry do dołu. Już miała na niego ochotę.
- Cześć Meghan... Coś się dzieje?
- Tak. Mam problem z moją matką..- podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.
- To twój chłopak? Niedawno byłaś z Adrien'em.
- Tak. Byłam, ale już nie jestem, a Zayn...- chłopak przerwał mi w połowie zdania.
- Tak jestem jej chłopakiem, a pani jest jej matką prawda?
- Tak- podała mu dłoń i flirciarsko na niego spojrzała. Chciało mi się rzygać- to ja nie będę wam gołąbkom przeszkadzać- wyszła sobie, a ja spojrzałam na mulata.
- Chłopakiem?
- Przynajmniej cie uratowałem. Powinnaś mi dziękować. Poszła sobie.
- Tak dzięki, co Pan tu robi?
- Okay... Przejdźmy na Ty. Jestem Zayn- podał mi rękę, a ja się uśmiechnęłam i ją złapałam.
- niech Ci będzie. To co tutaj robisz?
- Chciałem zaprosić Cię na kolację i jak widać zjawiłem się w odpowiednim momencie- zaśmiałam się.
- Tak masz rację, a co do kolacji to dzisiaj chyba nie mam czasu.- usiadłam za swoim biurkiem i założyłam nogę na nogę, a on usiadł jakby był moim klientem.
- Jesteś moją dziewczyną i nie chcesz zjeść ze mną kolacji?
- Dziewczyną? Ja tak nie powiedziałam. To ty chciałeś mnie uratować przed moją matką i tak głupio palnąłeś.
- A ty nie zaprzeczyłaś.- spojrzałam na niego. Faktycznie... Mogłam się odezwać, ale czemu tego nie zrobiłam? Pasowało mi, że tak powiedział... Dlaczego?
- No dobrze, ale dzisiaj na prawdę nie mam czasu... Jutro?
- Jasne- pokazał swój boski uśmiech i wstał. Zrobiłam to samo, by podać mu rękę, a on obszedł biurko dookoła, zwinnym ruchem mnie do siebie przyciągnął i pocałował. Zdziwiłam się i go odepchnęłam.
- Nie jesteśmy parą- spojrzałam na niego- nie całuj mnie, ani w mojej pracy, ani nigdy.
- jeszcze nie jesteśmy. Niedługo będziesz o to błagać- dał mi buziaka w policzek i wyszedł, zostawiając mnie zdezorientowaną w moim biurze. Do świata żywych przywrócił mnie pisk przyjaciela.
- CO ten przystojniak tutaj robił?
- Przyszedł zaprosić twoją przyjaciółkę na kolację- zaśmiałam się i podeszłam do szafy po jeden z segregatorów. Miałam nadzieję, że zajmę się pracą.
- Oh my Got! Ciebie?
- A masz tutaj inną przyjaciółkę?
- Nie, ale... Boże jak to się stało?!
- Normalnie... Ojciec mnie z nim poznał. To nic nadzwyczajnego.
- Taka dupa.. Ciebie.. Bierz go!
- Alan bierz się do roboty.- przeglądałam papiery i znalazłam to, czego potrzebowałam. Wypisałam długopisem wszystko potrzebne i mu podałam.- to twoja robota na dziś, a ja muszę iść do mojego klienta, który siedzi w więzieniu. Będę niedługo- zabrałam swoje rzeczy i wyszłam.

Spotkanie z klientem trwało przez 2 godziny. Ustaliliśmy dużo, a ja jeszcze musiałam wrócić do biura.

Wysiadłam pod biurem. Było jakoś po 20, a ja idę do kancelarii.. Zawsze o tym marzyłam... Czujecie ten sarkazm?
Weszłam do mojego biura i od razu wzięłam się za szukanie odpowiednich papierów. Jutro czeka mnie sporo chodzenia po mieście. Musze odwiedzić kilka osób... Kiedy chciałam podejść do biurka przestraszyłam się.
- Zayn co ty tu robisz?- Spojrzałam na niego przestraszona. Siedział na moim miejscu i mi się przyglądał.
- Czekałem na ciebie.
- Na mnie? Ale tutaj? O tej godzinie?
- No wiesz... Każdy ma swoje sposoby.
- Tak.. Oczywiście. Twoja ulubiona odpowiedź?- oparłam się dłońmi o biurko, stojąc na przeciwko niego i na niego spojrzałam- Mówisz mi, ze chcesz abym cię lepiej poznała, ale gdy o coś pytam, ty odpowiadasz, że każdy ma swoje sposoby. Więc niby jak mam cie poznać?
- Jutro na kolacji będziemy mieli czas porozmawiać skarbie..
- Skarbie powiadasz? Nie wiem, czy nie dosłyszałeś, ale mój ojciec mówił wyraźnie. Tylko stosunki zawodowe.
- Taaak... Przypominam sobie coś.
- I? Nic sobie z tego nie robisz?
- Gdyby nie ja, twój ojciec by się tak nie wybił. Pomogłem mu, więc zawsze mogę to wszystko zepsuć, a chyba Adam nie chce stracić pracy.
- To szantaż emocjonalny. Nie możesz tego zrobić.
- Owszem.- wstał i na mnie popatrzył.- Twój ojciec chyba mnie nie docenia- wyciągnął dłoń w moją stronę, złapałam ją, nie byłam pewna co on chce zrobić. Obszedł biurko, oparł się o nie i mnie do siebie przyciągnął.
- nie Zayn... Nie będziesz całował mnie w pracy.- próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale to nie było zbyt proste.
- Mnie się opierasz?
- A co? Nie jesteś do tego przyzwyczajony? Ahh tak.. Pewnie masz każdą, którą sobie wymarzysz, ale nie ze mną te numery.- stałam ciągle przy nim, czułam jego oddech na swojej szyi.
- Już niedługo... i będziesz błagać bym cię pocałował.- spojrzał na mnie i dał mi buziaka w policzek. Byłam tym zdezorientowana. Nadal mnie nie puszczał. Usłyszeliśmy klucz w zamku i głos mojego przyjaciela. Zayn mnie puścił, a ja stanęłam obok niej. Alan wszedł i na nas spojrzał.
- Przeszkodziłem wam w czymś? Przyszedłem po papiery, które mi dzisiaj przekazałaś. Zapomniałem ich od ciebie.- ja się tylko uśmiechnęłam i skinęłam głową. Przyjaciel ich odszukał.
- Alan, bo Pan Zayn też właśnie wychodzi... Odprowadzisz go?- zapytałam ze sztucznym uśmiechem i spojrzałam na przyjaciela, a później na mulata.
- Jasne. Proszę- wskazał Alan, a Zayn odchodząc szepnął tylko
- Jeszcze się zobaczymy.
Zostałam sama w moim biurze. Ten facet totalnie wybił mnie z rytmu. W końcu się ogarnęłam i zaczęłam nadal szukać moich papierów, potrzebnych na jutro.
Po 22 wyszłam z biura, a równocześnie z kancelarii. Zamknęłam ją i zeszłam na dół. Na dziś miałam już dość... Spotkań z brunetem i wszystkiego... Wsiadłam do mojego samochodu i pojechałam do domu. O dziwo ojciec już w nim był.
- Cześć tato- dałam mu buziaka na przywitanie i nalałam sobie wina. Wraz z kieliszkiem poszłam do siebie na górę. Usiadłam na łóżku i jedną ręką ściągnęłam szpilki. Na prawdę miałam dość i bolały mnie stopy.
- Kochanie, muszę dzisiaj wyjść... Mam spotkanie.
- tato.. Czy... czy ono jest z jakąś kobietą?- Spojrzałam na niego i popiłam pytanie winem.
- Tak. Chyba mi pozwolisz prawda?
- tak, oczywiście.
- idę się przebrać, ale wiedz, ze mogę dzisiaj nie wrócić.- zaśmiałam sie.
- Okay, mogę zostać sama, dam sobie radę. Ale nie zawal.
Ojciec poszedł się przebrać, a ja poszłam rozpuścić włosy, rozczochrałam je i wyszłam. Kiedy byłam w kuchni ojciec przyszedł.
- I jak wyglądam?- odwróciłam się w jego stronę.
- No no... Tato... Ta kobieta musi być wyjątkowa- zaśmiałam się i poprawiłam mu kołnierz i krawat.- świetnie. Baw się dobrze tato- dałam mu buziaka w policzek, a on się uśmiechnął i poszedł ubrać lakierki. Usłyszałam zamykanie drzwi. Znowu zostałam sama, bo gosposi i sprzątaczki już nie było. Z mikroweli wyciągnęłam obiad, który został dla mnie. Tylko, gdy usiadłam przy stole usłyszałam dzwonek do drzwi. No nie! Nawet nie mogę sobie zjeść! Poszłam otworzyć, a za nimi zobaczyłam Zayn'a. Bez słowa wszedł i zamknął za sobą drzwi.
- Co ty tutaj robisz?- spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie miałaś dziś czasu na kolację. Nie przyszłaś na nią, więc ona przyszła do ciebie.- wyciągnął zza pleców jakieś danie owinięte we folię i kwiaty. Uśmiechnęłam sie i je zabrałam.
-ślicznie pachną- poszłam do kuchni, wzięłam wazon, nalałam do niego wody i wstawiłam bukiet. Potem Zayn wszedł.
- Nie bałeś się, ze mój ojciec znowu cie wyrzuci?- spojrzałam na niego i zaczęłam wyciągać jedzenie.
- Wiedziałem, ze ma dzisiaj spotkanie.
- Tak? Skąd? Tylko nie mów, ze masz swoje sposoby, bo ja cie stąd wyrzucę.
- Umówił się z moją ciotką.- spojrzałam na niego. Uśmiechał się.
- Ja się tego po nim nie spodziewałam.- poszłam do salonu przygotować nakrycie. Później odgrzałam danie w piekarniku i po pół godzinie mogliśmy zacząć jeść.
Po kolacji wzięłam go do swojego pokoju, Zayn miał 24 lata... Co ja z nim tutaj właściwie robię? Usiedliśmy na łóżku, załączyłam relaksacyjną muzykę i położyłam się na łóżku.
- Wybacz, ale nogi mi odlatują po całym dniu na szpilkach- spojrzałam na niego. Nie minęła minuta, a moje nogi były na jego kolanach, przez niego masowane. Uśmiechnęłam się. Chyba wiedział co dobre, potrzebowałam tego. Zayn był dziwnie cichy...
- dziękuję za kolację, była bardzo smaczna- powiedziałam patrząc na niego.
- wiem- zaśmiał się- bo ja robiłem
- naprawdę? Potrafisz gotować?
- Tak... Nie mam nigdy na to czasu, ale dziś.. To inna sprawa.
- Przecież nie musiałeś, nie byliśmy wcale umówieni.
- Tak, ale chciałem ci sprawić przyjemność po całym dniu ciężkiej pracy.- uśmiechnęłam się na te słowa. Po chwili zaproponowałam Zayn'owi by położył się obok mnie. Kiedy to zrobił, odsłoniłam dach. Znaczy była tylko przezroczysta szyba, a my patrzeliśmy na gwiazdy. Pokazywałam je tylko osobom, z którymi mam niezwykły kontakt.. Przyjaciółki... Ojciec i do niedawna Adrien. Czasami nocowałam u taty i miałam okazję pokazać to niektórym.
- widzisz jednorożca?- zapytałam Zayn'a pokazując ręką na kilka gwiazd.
- Nie.- zaśmiał się, ale po chwili zmienił zdanie- tak, teraz widzę- złapał moją rękę i splótł nasze palce. Zdziwiłam sie, ale nie wyrwałam ręki, a mogłam... Pokazałam prawą tym razem wiewiórkę.- uśmiechnęłam sie i przygryzłam dolną wargę. Spojrzał na mnie, a ja zrobiłam to samo. Widziałam jego uśmiech i iskry w oczach.
- ale masz ładne oczy. Takie miodowe- uśmiechnęłam się.
- To ja powinienem ci prawić komplementy.
- Ale ja mówię serio. Podobają mi się.- patrzyłam na niego, a on złapał wolną dłonią moją twarz i pocałował. Tym razem nie bałam się, ze ktoś nas zobaczy i odwzajemniłam pocałunek, który stawał się coraz gorętszy. Zayn nadal trzymał moją dłoń. Boże co ja robię! w końcu się od niego oderwałam.
- nie powinniśmy tego robić- spojrzałam na niego.
- chyba nie powiesz mi, ze ci się nie podobało?
- Zayn.. Nie o to chodzi
- ha! Czyli ci się podobało?
- Chodzi o to, ze ojciec by się wkurzył, jak by się dowiedział.
- Nie musi wiedzieć, ze sie ze mną całujesz w jego domu.- spojrzałam na niego.
- jesteś niemożliwy.- położyłam głowę na poduszce i patrzyłam w niebo. Poczułam jego ciepłą dłoń na moim brzuchu. Szybko ją ściągnęłam.
- Chyba musisz już iść.
- Nie. Moja mama się nie martwi, bo jestem dorosły.- walnęłam face palm'a i się zaśmiałam.
- Ale ja ci mówię, że powinieneś.
- eh no dobrze...- wstał i wyszedł z mojego pokoju, ale zaraz potem wrócił , rzucił się na łóżko i namiętnie mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, a potem położyłam ręce na jego klacie i go odepchnęłam.
- Chodź cię odprowadzę, bo chyba się straciłeś.- zaśmiałam się i oboje zeszliśmy na dół.
- To co? Do jutrzejszej kolacji?
- Jeszcze się zastanowię po dzisiaj. A w sumie gdzie miałabym przyjść?
- Do mojego apartamentu. Chyba wiesz gdzie mieszkam?
- Jakoś skombinuję adres- zaśmiałam sie, a on wyszedł. Zakluczyłam drzwi i poszłam na górę. Co ja robię z tym facetem... To się źle skończy, ale on mnie tak intryguje... Poszłam się myć.
__________________________________________________
I co sądzicie o rozdziale? :D mnie się podoba ♥

wtorek, 27 stycznia 2015

2

Wzięłam się w końcu za swoja robotę. Przygotowałam papiery na dzisiejszą rozprawę i zrobiłam mnóstwo innych rzeczy. W końcu była 16;30, więc zebrałam wszystkie swoje manatki i wyszłam z biura.
- Wychodzę na rozprawę. Jeszcze tutaj wrócę, do zobaczenia- rzekłam przechodząc obok przyjaciela. Na parkingu znajdującym się pod budynkiem biura wsiadłam do mojego Astona i odjechałam.

- Wysoki sądzie pan Jarred nic nie zrobił. Mamy na to dowody z kamer. Nie było go w tym dniu w firmie. Kamera nie zarejestrowała go przez cały dzień- załączyłam film, który miałam do pokazania.
Rozprawa skończyła się po 2 godzinach, byłam wymęczona, ale miałam wygraną w garści. Jeszcze tylko ostatnia rozprawa i koniec. Klient mi podziękował, wszystko mu wytłumaczyłam i wróciłam do mojego biura. Alana już nie było, dlatego miałam spokój od jego głupich pytań.
Usiadłam w moim  biurze, a na monitorze zobaczyłam nową kartkę: ''jutro obiad? 15;30 na dole?'' Zdziwiłam się i zabrałam się za pisanie kolejnych listów. Po 21 miałam dość, byłam wymęczona, pozamykałam wszystko i wyszłam.

Na parkingu przy moim aucie zobaczyłam czyjąś sylwetkę. Już z daleka było widać, ze osoba jest dobrze zbudowana, czyli facet. Podeszłam i zobaczyłam Malik'a, którego dzisiaj poznałam.
- Przepraszam coś pan zgubił?- spojrzałam na niego charakterystycznie, by odsunął się od drzwi mojego auta.- czegoś pan szuka?
- Jestem niewiele starszy od siebie Meghan. Nie musisz mi mówić na Pan. I nie zgubiłem nic, ale szukałem ciebie.
- Szukał pan stojąc pod moim autem? To się panu udało. I jeszcze jedno. Jestem dobrze wychowana i do osób starszych się wyrażam.
- Tylko 5 lat.
- Skąd wiesz ile mam lat?- otworzyłam samochód i wsadziłam tam swoją torebkę i papiery.
- Wiem o tobie dużo więcej, niż ci się wydaje. Chyba zapomniałaś, że twój ojciec ze mną pracuje.
- Nie. Ale to już nie moja sprawa. Wiedz sobie ile chcesz, nie obchodzi mnie to.- wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Odjechałam trochę, trzasnęłam drzwiami i ruszyłam z piskiem opon. Jak ojciec mówił: łączą nas tylko stosunki zawodowe. Nie mam ochoty z nim gadać poza pracą. Widziałam zdziwienie w jego oczach po moim odjechaniu, ale co on sobie wyobraża? Nie chcę nic o nim wiedzieć, niepotrzebne mi to. Może on wie o mnie dużo, może wie wszystko, ale mnie wystarcza tyle, ile wiem na jego temat. Dojechałam do domu ojca, światła były pogaszone, więc zgaduję, że jego gosposia i sprzątaczka już skończyły. Zaparkowałam samochód w jego garażu i poszłam otworzyć apartament. Zaświeciłam światło w przedpokoju i rozebrałam buty. Wchodząc do salonu, serce mi stanęło. Kiedy chciałam nalać sobie wina, zobaczyłam na sofie Zayn'a.
- Co ty tutaj do cholery robisz?!
- Czekam na ciebie.
- Jak tutaj wszedłeś?
- Twój ojciec, jak każdy w Londynie zostawia klucz pod wycieraczką.
- Yhm... Możesz mi powiedzieć czego chcesz ode mnie?
- Tylko tyle, żebyś mnie lepiej poznała.
- Ale mnie to jest do szczęścia zupełnie niepotrzebne. Wystarczy, że ty wiesz o mnie wszystko.
- No ma się różnych znajomych i wtyki.
- Okay. Pracujesz z moim ojcem? Okay, ja nie mam nic do tego, ale od mojej pracy i w szczególności ode mnie trzymaj się z daleka- wyszłam z salonu i usłyszałam klucze w zamku. Ojciec wrócił, spojrzałam na niego.
- Masz gościa w salonie, idę do siebie- uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w policzek. Poszłam na górę, gdzie ojciec dał mi pokój. Zajęłam się przygotowaniem papieru, a gdy siedziałam, słyszałam jak ojciec rozmawia z przystojnym mulatem.
-Więc po co przyszedłeś? Dla mojej córki?
- Po co niby? Nic mnie z nią nie łączy Adam.
-to po co tu przyjechałeś co ?
-chciałem z tobą obgadać pewna sprawę którą bd miał za dwa dni
-nie mogło to poczekać ? Nawet w domu chcesz mnie praca zamęczać ?
-nie , ale...
-nie ma , ale następnym razem zadzwoń do mnie albo poczekaj do następnego dnia , a teraz żegnam
- Już się tak gościu nie denerwuj. Do zobaczenia w firmie.
Usłyszałam, że Zayn wyszedł, a później kroki ojca. Zapukał, a gdy dostał moje pozwolenie wszedł.
- Tak na prawdę co on tutaj robił?
- Nie wiem, czekał na ciebie i tyle.
- No dobrze. Śpij dobrze kochanie- dał mi buziaka w czoło i wyszedł, a ja wzięłam ubrania i poszłam się kąpać.
Ciągle myślałam o mulacie, bo w końcu po co mu moja znajomość? Czego on ode mnie chce? Wyszłam po niecałej godzinie. Pochowałam ubrania, wyprasowałam te na jutro i poszłam spać.

Obudziłam się następnego dnia i wzięłam ubrania z wieszaka. W łazience je ubrałam i zrobiłam całą poranną toaletę, uczesałam zwyczajny warkocz na bok, a po 7 byłam już gotowa. Zeszłam na dół, zgarnęłam z lodówki jabłko i wyszłam. Ojca oczywiście nie było, a jego gosposie przychodzą później. Wychodząc z domu, zakluczyłam go i otworzyłam garaż. Wsiadłam do auta, a z przodu, na miejscu pasażera zobaczyłam bukiet kilku czerwonych róż z liścikiem: Nie musisz się mnie bać. Miłego dnia słonko. 
Słonko?! Haha chyba sobie za dużo wyobrażasz. Wyjechałam z garażu, pilotem go zamknęłam i pojechałam do pracy.
Po zaparkowaniu auta wzięłam swoją torbę, wszystkie papiery i kwiaty, a potem wyszłam. W moim biurze poprosiłam przyjaciela, by włożył kwiaty do wazonu, a sama zabrałam się za pracę. Po 15;15 zaczęłam się zbierać na ten zaproszony obiad. Zeszłam na dół i zobaczyłam mulata. Czemu ja o tym nie pomyślałam? Mogłam nie przychodzić... Ale byłam głodna, dlatego podeszłam do stolika, podałam mu dłoń i usiadłam w fotelu. Kelnerka przyniosła nam Menu, a ja zaczęłam je przeglądać.
- Ślicznie wyglądasz- nie reagowałam na jego komplementy. Miałam zamiar zjeść i stąd iść, jak najszybciej uciec od jego towarzystwa. Złożyliśmy zamówienie i czekaliśmy.
- Dlaczego akurat ze mną chciał pan zjeść obiad?
- Tyle razy mówiłem ci, że jestem Zayn, a nie Pan, a po drugie to jesteś córką mojego prawie wspólnika.
- Prawie robi różnicę, a tak w ogóle nie jestem jego córką od wczoraj, więc dlaczego teraz takie zainteresowanie z Pana strony?
- Teraz wiem już dużo rzeczy i ty masz okazję poznać mnie.
- Ale mnie to jest niepotrzebne- dostaliśmy zamówienie, zaczęłam jeść. Po skończonym posiłku przetarłam kąciki ust i popatrzyłam na niego. Po chwili także skończył i się uśmiechnął. Nie wiem co miał w sobie takiego, że mogłabym mu we wszystkim ulec.
- Jak dał pan kwiaty do mojego samochodu? Przez zamknięty garaż i auto?
- Meghan mówiłem ci, że mam swoje sposoby, więc nie wypytuj. Ciesz się życiem.
Zastanawiałam się co miały znaczyć te słowa. Mulat podziękował za wspólny obiad i towarzystwo, a później się zmył. Zdziwiłam się, ale może i lepiej... Wróciłam na górę i zobaczyłam...
____________________________________
No, więc drugi rozdział za nami.
Chciałam przeprosić dziewczynę, która piszę bloga LDG, bo rzeczywiście fabuła jest podobna do twojej, ale na prawdę nie miałam zamiaru jej kraść i oczywiście postaram się by wszystko potoczyło się inaczej. Masz wspaniałego bloga, zaczęłam go czytać i myślę, że nie masz mi za złe tego podobieństwa :)

czwartek, 8 stycznia 2015

1

Pieprzone szczęście! przeklinałam się w myślach gdy auto zepsuło mi się na totalnym odludziu. Próbowałam dodzwonić się do ojca, to jednak mi nie pomogło, dlatego zadzwoniłam po mojego chłopaka.
- Adrien?- spytałam kiedy ktoś odebrał.
- Nie. Nazywam się Monik. 
- Co kurwa jaka Monik?!
- Jestem dziewczyną Adrien'a, a ty? Jesteś może jego siostrą? Miło mi cię poznać. On mnie nie zabiera do siebie, w sumie nie wiem dlaczego.
- Nie! Jestem.. Byłam jego dziewczyną właśnie do teraz! Przekaż mu to!- rozłączyłam się wkurwiona i odłożyłam telefon. Musiałam czekać aż pomoc sama nadejdzie. Co może wydarzyć się za chwilę, za godzinę, 5, 10 albo za dwa dni! Usłyszałam warkot silnika. Rozejrzałam się i zobaczyłam Rover'a* Ah no tak, to jeden z ochroniarzy mojego ojca. Machnęłam ręką, ale wcale nie musiałam tego robić, kierowca dobrze wiedział gdzie jedzie. Kiedy wysiadł zobaczyłam Jackob'a z uśmiechem na twarzy.
- Witaj Megi. Co jest? Zauważyłem, ze stoi jakieś auto, dobrze, ze postanowiłem sprawdzić co się dzieje.
- Mam dość, pieprzony złom, wybierałam się do mojego ojca kiedy on zgasł mi na takim odludziu. A do ojca jak zwykle się nie idzie dodzwonić.- zaśmiałam się nerwowo.
- Nie ma problemu. Usiądź w moim samochodzie jeśli jest ci zimno, a ja spróbuję coś tutaj wykombinować. 
- Dzięki- uśmiechnęłam się i poszłam do Rover'a. Siedziałam tam tylko kilka minut, chłopak wrócił i powiedział, ze auto musi iśc na złom, wiec mam zabrać wszystkie swoje rzeczy do niego, a on wezwał już pomoc. Tak zrobiłam, wyciągnęłam wszystkie moje potrzebne rzeczy z auta, walizka, dokumenty, okulary i wszystko inne załadowałam na tył jego samochodu. Czekaliśmy na pomoc 20 minut.Pomoc wreszcie przyjechała i zabrała auto , Jackob zawiózł mnie do taty .
-dziekuje jestes kochany
Dałam mu buziaka i zabrałam wszystkie moje rzeczy
-nie musisz dziękować dla mnie to czysta przyjemność
Uśmiechnął się i odjechał , weszłam do drzwi sprzątaczka chciała mi pomoc ale odmówiłam wniosłam do góry walizkę i zostawiłam ja w swoim pokoju , wykąpałam sie po 23 tata wrócił do domu ze, zbiegałam na dol i go mocno przytuliłam .
-witaj córeczko , wybacz że nie odbierałem i ci nie pomogłem
-nic sie nie stało
Poszlismy do salonu i rozmawialiśmy tak przez 4 godziny
-dobra tatuś idź spac bo jutro masz ciężki dzień
-dobrze pojde , ale kochanie jutro jedziemy kupić ci samochód wiem że nie lubisz jak cie rozpieszczam , ale uznaj że to prezent
-ale tato
-nie ma ale , powiedziałem coś i koniec
Zaśmiałam się znowu go przytuliłam i pocalowalm w policzek
-dziękuje
Uśmiechnął się do mnie , a ja poszłam na gore wykąpałam się i położyłam się na łożku , byłam zmęczona więc zasnęłam w 5 min .
Wstałam następnego dnia po 11 i zeszłam na dół , kucharka zrobiła mi pyszne sniadanie posiedziałam i gadałam z nimi do 14 , były na serio strasznie miłe i kochane . Wróciłam sb gore ogarnełam się i wyszłam na spotkanie z przyjaciółmi , po 18 zadzwonił do mnie tata że mam być o 19 w domu i jedziemy po auto , nie chciałam tego ale nje chciałam też robić przykrości tacie , dojechałam do domu i czekałam na niego , po 19 tata wszedł do domu.
-witaj córeczko , wybacz za spóźnienie
-nic sie nie stało
Wstałam i dałam mu buziaka w policzek
-to jak gotowa ?
-jasne ze tak
Wsiedliśmy do auta i szofer zawiózł nas na miejsce wybrałam sb auto tata zapłacił , poszlismy do restauracji cos zjeść a potem chodziliśmy po parku i rozmawialiśmy od dawna nie byłam tak blisko z tatą , tęskniłam za tym bardzo po 23 wróciliśmy do domu pożegnałam sie z tata wziełam szybki prysznic bo na kąpiel nie miałam ochoty. Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Nie powiedziałam tacie dlaczego tutaj jestem, a nie z mamą, ale cholernie może go to zaboleć. Męczyło mnie to, zastanawiałam się jak mu to przekazać by nie był smutny, ale nie wiedziałam jak to zrobić. Zasnęłam dopiero po 1 w nocy.

Rano ubrałam się elegancko i powsadzałam swoje papiery do torby. Poszłam związać włosy i zrobić poranną toaletę. Kiedy zeszłam na dół była totalna cisza, no jak to w willi. Ojciec na pewno ma już jakieś spotkania, jego grafik jest wypchany po brzegi, a kobiety, które u niego pracują na pewno przyjdą dopiero później. W końcu jest dopiero po 7. Ubrałam swoje szpilki, nałożyłam na siebie płaszcz i wzięłam wszystkie rzeczy. Wyszłam z domu i zakluczyłam go do góry. Wyciągnęłam z torebki kluczyki do mojego Astona Martina**, otworzyłam i zeszłam po schodach do furtki. Wsiadłam i powsadzałam wszystkie moje dokumenty. Nie wiem jak mój ojciec to robi, ale auto już ma nawet rejestrację. Kocham go za to. Odpaliłam silnik i mogłam jechać do biura. Znalazłam się tam po 5 minutach. Kiedy wysiadłam z tego markowego samochodu i w tych szpilkach każdy przechodzień się na mnie patrzył, a mnie to speszyło. Zamknęłam samochód i weszłam do budynku.
- Megi!- usłyszałam głos mojego przyjaciela. Dziwne, ze tak się ucieszył, bo widziałam go zaledwie 3 dni temu. Zaśmiałam sie, a kiedy byliśmy dość blisko siebie przytuliłam go.
- Hej Alan. Nie sądziłam, że aż tak sie za mną stęsknisz. Widzieliśmy się w piątek.
- To było aż 3 dni temu!- zaśmiał się, nie wiem czy wspominałam, ale Alan jest gejem, świetnie sie z nim dogaduję, chociaż nie znam bardziej zboczonego człowieka od niego.
- jakie mamy na dziś zlecenia? Ktoś przyjdzie?
- Ty? masz grafik wypchany po brzegi, a ja prawie nic.
- Z chęcią oddałabym ci połowę moich ''gości''- westchnęłam i zasiadłam przy moim komputerze.
- Twój ojciec zostawił dla ciebie karteczkę na monitorze, jak widzisz. A ja spadam do siebie- zaśmiałam się. Ma wielkie poczucie humoru, spojrzałam na tą kartkę. Ojciec mówił, ze mam być w kawiarni na dole o 15, bo ma mi kogoś do przedstawienia. Zostawiłam ją na monitorze by nie zapomnieć i zginęłam w wirze pracy.
Miałam sporo klientów, jak mówił mi przyjaciel, pozbierałam potrzebne informację i nawet dziś o 17 mam jedna rozprawę. Wcześniejszą. Parę minut przed 15 zaczęłam się zbierać. Pochowałam to co najważniejsze, a resztę zostawiłam. Wzięłam swoją torbę i zeszłam na dół, informując o tym Alana.
Mój ojciec z ''gościem'' już na mnie czekał. Podeszłam do stolika.
- Spóźniłam się? Wybaczcie mi, ale mam takie zamieszanie..
- Spokojnie Meghan. My przyszliśmy wcześniej- oboje wstali, a ja położyłam swoją torbę na jedno z krzeseł.
- To mój znajomy Zayn, jest wiele młodszy ode mnie, ale moja firma czasami współpracuje z jego. Jest właścicielem wielu nieruchomości, a w tym niektórych z One Hyde Park*** , Zayn to jest moja córka Meghan.- podałam chłopakowi rękę, chociaż nie wiem jak go nazwać. Wyglądał na około 25 lat. Uśmiechnął się, po czym wszyscy usiedliśmy przy stole i zjedliśmy razem lunch. Cały czas czułam na sobie wzrok tego mulata. Miał na sobie garnitur, a pod nim biała koszula z czerwonym krawatem. Na twarzy miał niewielki zarost, był przystojny. Kiedy ojciec wstał, chcąc nas zostawić tylko dodał.
- Ale pamiętajcie. Łączą was tylko stosunki zawodowe- dla mnie to było oczywiste. Zayn jest prawie wspólnikiem ojca (jeśli można to tak nazwać) a ja miałabym się z nim spotykać poza pracą? Oh... Nawet mi to przez myśl nie przeszło.
Ojciec wrócił do siebie, więc i ja wstałam zabierając swoją torbę.
- Też będę uciekać. Muszę się przygotować na rozprawę. Miło było Cię poznać- podałam mu rękę, a on ją lekko uścisnął
- i wzajemnie panno Meghan- odwróciłam się i wyszłam z restauracji. Wróciłam do swojego biura.
____________________________________________
Rover*- jeden z droższych samochodów Angielskich
Aston Martin**- jeden z Najdroższych aut Londynu. poruszają się nim tylko osoby, które na prawdę na to stać.
One Hyde Park***- drogie apartamentowce w Londynie
Więc pierwszy rozdział za nami. Mamy nadzieję, ze wam się spodobało. 
Nic takiego sie jeszcze nie działo, ale to dopiero
rozdział 1, więc sami rozumiecie. 
3kom= 2 rozdział ♥
E&A

No czeeeść!

Hejka hejka! Nowy blog! Przeczytajcie fabułę, powinniście się z niej co nieco dowiedzieć. Mam nadzieję, ze będziecie komentować, a jak nie to chociaż czytać. Każdy komentarz się liczy, nawet takie coś o ''...'' też swiadczy o tym, ze tu byliście, a ja i Ewa mamy dla kogo pisać.
E&A

Obserwatorzy