Następnego ranka poszłam sie ogarnąć. Umyłam zęby, uczesałam wysoki kucyk, pomalowałam się i potem ubrałam eleganckie ciuszki. Nałożyłam skórzane, czarne spodnie na moje nogi i białą bluzkę z koronką. Później poszłam po jabłko i an dole ubrałam szpilki wraz z płaszczem. Chwilę przed 8 byłam gotowa, by wyjść do pracy.
Po 14 przyszedł Alana i zaproponował mi wspólny obiad. Uśmiechnęłam się i zgodziłam. Pozbierałam się i poszliśmy na dół do restauracji. Było dużo ludzi, ale zdążyliśmy zająć ostatni wolny stolik. Dostaliśmy menu i mogliśmy szukać czegoś dobrego. Zbyt długo nam to nie zajęło, bo po kilku minutach złożyliśmy zamówienie u przystojnego kelnera. Alan nie spuszczał z niego wzroku, za to ja ciągle myślałam o wczorajszym spotkaniu z Zayn'em w domu taty. To prawda... Jest mega przystojny i mnie intryguje, ale nie chcę zwodzic ojca, a on ma co do tego wyrobione zdanie.
- hallo bella... Mówię do ciebie- usłyszałam zirytowany głos przyjaciela.
- oj wybacz... myślami byłam gdzie indziej. Możesz powtórzyć?
- o czym ty Tak myślisz hm? Pytałem jak ci wczoraj wieczór minął?
- nijak. Poza tym, że było cicho, nudno i byłam z Zayn'em to nic takiego się nie działo.- Uśmiechnęłam się słabo.
- co?! Powtórz!
- ymm.. cicho i nudno.
- a to po tym?
- nic takiego się Nie działo?
- a to chwilę wcześniej?- Spojrzałam na przyjaciela.
- Ehh no dobra. Byłam z Malikiem. Ale to Nie moja wina, bo sam wlazł z buciorami do mojego domu, a ojca akurat Nie było no i... Nie miał go kto wyrzucić...
- ile ja bym dał za jedną noc z tym seksiakiem.
- fuu... to obleśne..- powiedziałam do rozmarzonego przyjaciela.
- okay okay. Więc co robiliście?
- nic nadzwyczajnego. Jedliśmy kolacje, oglądaliśmy gwiazdy..
- z twojego pokoju? To przecież dla wyjątkowych osób. Sama Tak mówiłaś.
- wiem.. poza tym Zayn masował mi stopy..- tym razem ja się rozmarzyłam o tym błogim odczuciu.
- woow a do czegoś doszło?- zapytał ruszając brwiami.
- fuu Nie!- od razu zaprzeczyłam- no.. pocałował mnie..- przyznałam się
- co?! Bella i ty nic mi Nie mówisz?!
- Ehh dajmy spokój temu tematowi ok?
- jak chcesz chicka.- Dostaliśmy nasze zamówienie i zaczęliśmy jeść. Niestety przerwa obiadowa nam się skończyła i musieliśmy wrócić do monotonnej pracy.
Dziś to ja postanowiłam wyjść wcześniej, bo miałam w końcu kolację z Malik'iem.
- Alan muszę dziś cię wcześniej zostawić, ale ty sobie poradzisz prawda?- uśmiechnęłam się i schowałam papiery do mojej torby.
- Czyżby randka z panem przystojniakiem?
- Oh Alan daj już spokój. Idę pa.- założyłam torebkę na ramię i wyszłam z biura. Na parkingu nikogo nie było oprócz ochroniarzy. Wsiadłam w mój samochód i odjechałam. Musiałam jeszcze dowiedzieć się gdzie mieszka Malik, ale to nie było takie trudne. Dojechałam do domu i gadałam z Alanem przez telefon.
- dobra Alan dasz mit ten adres czy nie? Po prostu go potrzebuje.
- Okay... On mieszka prawie w samym centrum Willesden lime street 23
- no dziękuję. Pa.- rozłączyłam się i wbiłam już go do GPS-a. Poszłam wziąć szybką kąpiel, potem wysuszyłam włosy, założyłam szlafrok i poszłam wyprasować sobie sukienkę na dziś.
Później poszłam przygotować swój makijaż i fryzurę. Ta była prosta, bo zrobiłam sobie lekkie loki, a makijaż jak zwykle kredka, eyeliner i cień do powiek. Założyłam na siebie sukienka, miałam problem z zapięciem zamka, ale w końcu mi się udało. Przeglądnęłam się w lusterku. Założyłam szpilki i wzięłam torebkę, a do niej zapakowałam dokumenty i telefon. Schodząc z komody zgarnęłam kluczyki do auta i wyszłam. W aucie założyłam gps-a i mogłam jechać. Trochę bałam się tego spotkania, bo Zayn był chyba gotowy na wszystko, ale intrygował mnie i dlatego też tam jadę.
Po niecałych 20 minutach byłam pod jego domem, brama była otwarta, jakby na mnie czekała. Wjechałam do niego na podwórko, wysiadłam z auta i zamknęłam je, co było słychać cichym pikaniem. Weszłam po niskich schodkach do drzwi i zapukałam. Dom był ogromny.
Chwilę później Zayn stanął przed otwartymi drzwiami. Miał rozmierzwione włosy, jakby chwilę temu je poczochrał, koszulę i rozpiętą marynarkę, a do tego ciemne jeansy.
- hej, proszę wejdź.- uśmiechnęłam się i zrobiłam jak poprosił, kazał mi nie rozbierać butów, więc poszłam do jego salonu tak, jak przyszłam.
Zayn jeszcze chwilę przebywał w kuchni, a ja miałam czas by się rozejrzeć.
Na komodzie zobaczyłam jego zdjęcie z jakąś dziewczyną. Zayn był trochę młodszy niż teraz. Może z jakieś dwa lata.. Usłyszałam głośne chrząknięcie, podskoczyłam i odwróciłam głowę.
- Wybacz, tak tylko oglądałam. To twoja siostra?- spojrzałam znowu na zdjęcie.
- Nie- czekałam na jego dalszą odpowiedź, ale chyba nigdy bym się nie doczekała, więc sama spytałam.
- A kto?- spojrzałam na niego, chyba nie lubił o sobie rozmawiać.
- Moja była dziewczyna. Nieważne. Zaraz będziemy mogli usiąść i zjeść- uśmiechnęłam się lekko i poszłam do stołu. Czekałam na niego jeszcze jakąś chwilę, a później poszedł przyciemnić światło, zapalił świece na stole i była bardzo miła atmosfera. Zapowiadał się ciekawy wieczór...
______________________________
haha jest! Na reszcie dało mi się go skończyć. Jak sie podoba?
Assistance From Lawyers
Assistance From Lawyers
poniedziałek, 23 marca 2015
piątek, 30 stycznia 2015
3
I zobaczyłam tam moją matkę podrywającą Alana. Zaśmiałam się w duchu i chciałam wejść do biura, ale ona mnie zatrzymała.
- Skarbie... Dlaczego uciekłaś?- spojrzała na mnie, jak gdyby na prawdę nie wiedziała o co chodzi. Chciała mnie przytulić, ale ją odepchnęłam.
- Co ty sobie kobieto wyobrażasz?! Mam 19 lat, mogę robić co chcę! A poza tym nie wybaczę ci tego, ze znowu zdradzasz ojca i to z jego bratem!
- Ale skarbie... Z twoim ojcem nic mnie nie łączy poza jakimś głupim papierkiem.
- Tak?! A obrączki? A wasze przysięgi? Nic dla ciebie nie znaczą?
- Oj to co innego- nienawidziłam tej jej fałszywości- nie mieszkamy razem i mamy swoje życie.
- Tak. Ale zawsze zależało ci tylko na jego pieniądzach. Weź wyjdź nie chcę mi się z tobą gadać- wyrzuciłam ją za drzwi, ale chwilę potem znowu weszła.
- Wyjdź!- usłyszałam pukanie do drzwi mojego biura. Zdziwiłam się i pozwoliłam na wejście. Był to Zayn, a mama od razu zmierzyła go od góry do dołu. Już miała na niego ochotę.
- Cześć Meghan... Coś się dzieje?
- Tak. Mam problem z moją matką..- podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.
- To twój chłopak? Niedawno byłaś z Adrien'em.
- Tak. Byłam, ale już nie jestem, a Zayn...- chłopak przerwał mi w połowie zdania.
- Tak jestem jej chłopakiem, a pani jest jej matką prawda?
- Tak- podała mu dłoń i flirciarsko na niego spojrzała. Chciało mi się rzygać- to ja nie będę wam gołąbkom przeszkadzać- wyszła sobie, a ja spojrzałam na mulata.
- Chłopakiem?
- Przynajmniej cie uratowałem. Powinnaś mi dziękować. Poszła sobie.
- Tak dzięki, co Pan tu robi?
- Okay... Przejdźmy na Ty. Jestem Zayn- podał mi rękę, a ja się uśmiechnęłam i ją złapałam.
- niech Ci będzie. To co tutaj robisz?
- Chciałem zaprosić Cię na kolację i jak widać zjawiłem się w odpowiednim momencie- zaśmiałam się.
- Tak masz rację, a co do kolacji to dzisiaj chyba nie mam czasu.- usiadłam za swoim biurkiem i założyłam nogę na nogę, a on usiadł jakby był moim klientem.
- Jesteś moją dziewczyną i nie chcesz zjeść ze mną kolacji?
- Dziewczyną? Ja tak nie powiedziałam. To ty chciałeś mnie uratować przed moją matką i tak głupio palnąłeś.
- A ty nie zaprzeczyłaś.- spojrzałam na niego. Faktycznie... Mogłam się odezwać, ale czemu tego nie zrobiłam? Pasowało mi, że tak powiedział... Dlaczego?
- No dobrze, ale dzisiaj na prawdę nie mam czasu... Jutro?
- Jasne- pokazał swój boski uśmiech i wstał. Zrobiłam to samo, by podać mu rękę, a on obszedł biurko dookoła, zwinnym ruchem mnie do siebie przyciągnął i pocałował. Zdziwiłam się i go odepchnęłam.
- Nie jesteśmy parą- spojrzałam na niego- nie całuj mnie, ani w mojej pracy, ani nigdy.
- jeszcze nie jesteśmy. Niedługo będziesz o to błagać- dał mi buziaka w policzek i wyszedł, zostawiając mnie zdezorientowaną w moim biurze. Do świata żywych przywrócił mnie pisk przyjaciela.
- CO ten przystojniak tutaj robił?
- Przyszedł zaprosić twoją przyjaciółkę na kolację- zaśmiałam się i podeszłam do szafy po jeden z segregatorów. Miałam nadzieję, że zajmę się pracą.
- Oh my Got! Ciebie?
- A masz tutaj inną przyjaciółkę?
- Nie, ale... Boże jak to się stało?!
- Normalnie... Ojciec mnie z nim poznał. To nic nadzwyczajnego.
- Taka dupa.. Ciebie.. Bierz go!
- Alan bierz się do roboty.- przeglądałam papiery i znalazłam to, czego potrzebowałam. Wypisałam długopisem wszystko potrzebne i mu podałam.- to twoja robota na dziś, a ja muszę iść do mojego klienta, który siedzi w więzieniu. Będę niedługo- zabrałam swoje rzeczy i wyszłam.
Spotkanie z klientem trwało przez 2 godziny. Ustaliliśmy dużo, a ja jeszcze musiałam wrócić do biura.
Wysiadłam pod biurem. Było jakoś po 20, a ja idę do kancelarii.. Zawsze o tym marzyłam... Czujecie ten sarkazm?
Weszłam do mojego biura i od razu wzięłam się za szukanie odpowiednich papierów. Jutro czeka mnie sporo chodzenia po mieście. Musze odwiedzić kilka osób... Kiedy chciałam podejść do biurka przestraszyłam się.
- Zayn co ty tu robisz?- Spojrzałam na niego przestraszona. Siedział na moim miejscu i mi się przyglądał.
- Czekałem na ciebie.
- Na mnie? Ale tutaj? O tej godzinie?
- No wiesz... Każdy ma swoje sposoby.
- Tak.. Oczywiście. Twoja ulubiona odpowiedź?- oparłam się dłońmi o biurko, stojąc na przeciwko niego i na niego spojrzałam- Mówisz mi, ze chcesz abym cię lepiej poznała, ale gdy o coś pytam, ty odpowiadasz, że każdy ma swoje sposoby. Więc niby jak mam cie poznać?
- Jutro na kolacji będziemy mieli czas porozmawiać skarbie..
- Skarbie powiadasz? Nie wiem, czy nie dosłyszałeś, ale mój ojciec mówił wyraźnie. Tylko stosunki zawodowe.
- Taaak... Przypominam sobie coś.
- I? Nic sobie z tego nie robisz?
- Gdyby nie ja, twój ojciec by się tak nie wybił. Pomogłem mu, więc zawsze mogę to wszystko zepsuć, a chyba Adam nie chce stracić pracy.
- To szantaż emocjonalny. Nie możesz tego zrobić.
- Owszem.- wstał i na mnie popatrzył.- Twój ojciec chyba mnie nie docenia- wyciągnął dłoń w moją stronę, złapałam ją, nie byłam pewna co on chce zrobić. Obszedł biurko, oparł się o nie i mnie do siebie przyciągnął.
- nie Zayn... Nie będziesz całował mnie w pracy.- próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale to nie było zbyt proste.
- Mnie się opierasz?
- A co? Nie jesteś do tego przyzwyczajony? Ahh tak.. Pewnie masz każdą, którą sobie wymarzysz, ale nie ze mną te numery.- stałam ciągle przy nim, czułam jego oddech na swojej szyi.
- Już niedługo... i będziesz błagać bym cię pocałował.- spojrzał na mnie i dał mi buziaka w policzek. Byłam tym zdezorientowana. Nadal mnie nie puszczał. Usłyszeliśmy klucz w zamku i głos mojego przyjaciela. Zayn mnie puścił, a ja stanęłam obok niej. Alan wszedł i na nas spojrzał.
- Przeszkodziłem wam w czymś? Przyszedłem po papiery, które mi dzisiaj przekazałaś. Zapomniałem ich od ciebie.- ja się tylko uśmiechnęłam i skinęłam głową. Przyjaciel ich odszukał.
- Alan, bo Pan Zayn też właśnie wychodzi... Odprowadzisz go?- zapytałam ze sztucznym uśmiechem i spojrzałam na przyjaciela, a później na mulata.
- Jasne. Proszę- wskazał Alan, a Zayn odchodząc szepnął tylko
- Jeszcze się zobaczymy.
Zostałam sama w moim biurze. Ten facet totalnie wybił mnie z rytmu. W końcu się ogarnęłam i zaczęłam nadal szukać moich papierów, potrzebnych na jutro.
Po 22 wyszłam z biura, a równocześnie z kancelarii. Zamknęłam ją i zeszłam na dół. Na dziś miałam już dość... Spotkań z brunetem i wszystkiego... Wsiadłam do mojego samochodu i pojechałam do domu. O dziwo ojciec już w nim był.
- Cześć tato- dałam mu buziaka na przywitanie i nalałam sobie wina. Wraz z kieliszkiem poszłam do siebie na górę. Usiadłam na łóżku i jedną ręką ściągnęłam szpilki. Na prawdę miałam dość i bolały mnie stopy.
- Kochanie, muszę dzisiaj wyjść... Mam spotkanie.
- tato.. Czy... czy ono jest z jakąś kobietą?- Spojrzałam na niego i popiłam pytanie winem.
- Tak. Chyba mi pozwolisz prawda?
- tak, oczywiście.
- idę się przebrać, ale wiedz, ze mogę dzisiaj nie wrócić.- zaśmiałam sie.
- Okay, mogę zostać sama, dam sobie radę. Ale nie zawal.
Ojciec poszedł się przebrać, a ja poszłam rozpuścić włosy, rozczochrałam je i wyszłam. Kiedy byłam w kuchni ojciec przyszedł.
- I jak wyglądam?- odwróciłam się w jego stronę.
- No no... Tato... Ta kobieta musi być wyjątkowa- zaśmiałam się i poprawiłam mu kołnierz i krawat.- świetnie. Baw się dobrze tato- dałam mu buziaka w policzek, a on się uśmiechnął i poszedł ubrać lakierki. Usłyszałam zamykanie drzwi. Znowu zostałam sama, bo gosposi i sprzątaczki już nie było. Z mikroweli wyciągnęłam obiad, który został dla mnie. Tylko, gdy usiadłam przy stole usłyszałam dzwonek do drzwi. No nie! Nawet nie mogę sobie zjeść! Poszłam otworzyć, a za nimi zobaczyłam Zayn'a. Bez słowa wszedł i zamknął za sobą drzwi.
- Co ty tutaj robisz?- spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie miałaś dziś czasu na kolację. Nie przyszłaś na nią, więc ona przyszła do ciebie.- wyciągnął zza pleców jakieś danie owinięte we folię i kwiaty. Uśmiechnęłam sie i je zabrałam.
-ślicznie pachną- poszłam do kuchni, wzięłam wazon, nalałam do niego wody i wstawiłam bukiet. Potem Zayn wszedł.
- Nie bałeś się, ze mój ojciec znowu cie wyrzuci?- spojrzałam na niego i zaczęłam wyciągać jedzenie.
- Wiedziałem, ze ma dzisiaj spotkanie.
- Tak? Skąd? Tylko nie mów, ze masz swoje sposoby, bo ja cie stąd wyrzucę.
- Umówił się z moją ciotką.- spojrzałam na niego. Uśmiechał się.
- Ja się tego po nim nie spodziewałam.- poszłam do salonu przygotować nakrycie. Później odgrzałam danie w piekarniku i po pół godzinie mogliśmy zacząć jeść.
Po kolacji wzięłam go do swojego pokoju, Zayn miał 24 lata... Co ja z nim tutaj właściwie robię? Usiedliśmy na łóżku, załączyłam relaksacyjną muzykę i położyłam się na łóżku.
- Wybacz, ale nogi mi odlatują po całym dniu na szpilkach- spojrzałam na niego. Nie minęła minuta, a moje nogi były na jego kolanach, przez niego masowane. Uśmiechnęłam się. Chyba wiedział co dobre, potrzebowałam tego. Zayn był dziwnie cichy...
- dziękuję za kolację, była bardzo smaczna- powiedziałam patrząc na niego.
- wiem- zaśmiał się- bo ja robiłem
- naprawdę? Potrafisz gotować?
- Tak... Nie mam nigdy na to czasu, ale dziś.. To inna sprawa.
- Przecież nie musiałeś, nie byliśmy wcale umówieni.
- Tak, ale chciałem ci sprawić przyjemność po całym dniu ciężkiej pracy.- uśmiechnęłam się na te słowa. Po chwili zaproponowałam Zayn'owi by położył się obok mnie. Kiedy to zrobił, odsłoniłam dach. Znaczy była tylko przezroczysta szyba, a my patrzeliśmy na gwiazdy. Pokazywałam je tylko osobom, z którymi mam niezwykły kontakt.. Przyjaciółki... Ojciec i do niedawna Adrien. Czasami nocowałam u taty i miałam okazję pokazać to niektórym.
- widzisz jednorożca?- zapytałam Zayn'a pokazując ręką na kilka gwiazd.
- Nie.- zaśmiał się, ale po chwili zmienił zdanie- tak, teraz widzę- złapał moją rękę i splótł nasze palce. Zdziwiłam sie, ale nie wyrwałam ręki, a mogłam... Pokazałam prawą tym razem wiewiórkę.- uśmiechnęłam sie i przygryzłam dolną wargę. Spojrzał na mnie, a ja zrobiłam to samo. Widziałam jego uśmiech i iskry w oczach.
- ale masz ładne oczy. Takie miodowe- uśmiechnęłam się.
- To ja powinienem ci prawić komplementy.
- Ale ja mówię serio. Podobają mi się.- patrzyłam na niego, a on złapał wolną dłonią moją twarz i pocałował. Tym razem nie bałam się, ze ktoś nas zobaczy i odwzajemniłam pocałunek, który stawał się coraz gorętszy. Zayn nadal trzymał moją dłoń. Boże co ja robię! w końcu się od niego oderwałam.
- nie powinniśmy tego robić- spojrzałam na niego.
- chyba nie powiesz mi, ze ci się nie podobało?
- Zayn.. Nie o to chodzi
- ha! Czyli ci się podobało?
- Chodzi o to, ze ojciec by się wkurzył, jak by się dowiedział.
- Nie musi wiedzieć, ze sie ze mną całujesz w jego domu.- spojrzałam na niego.
- jesteś niemożliwy.- położyłam głowę na poduszce i patrzyłam w niebo. Poczułam jego ciepłą dłoń na moim brzuchu. Szybko ją ściągnęłam.
- Chyba musisz już iść.
- Nie. Moja mama się nie martwi, bo jestem dorosły.- walnęłam face palm'a i się zaśmiałam.
- Ale ja ci mówię, że powinieneś.
- eh no dobrze...- wstał i wyszedł z mojego pokoju, ale zaraz potem wrócił , rzucił się na łóżko i namiętnie mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, a potem położyłam ręce na jego klacie i go odepchnęłam.
- Chodź cię odprowadzę, bo chyba się straciłeś.- zaśmiałam się i oboje zeszliśmy na dół.
- To co? Do jutrzejszej kolacji?
- Jeszcze się zastanowię po dzisiaj. A w sumie gdzie miałabym przyjść?
- Do mojego apartamentu. Chyba wiesz gdzie mieszkam?
- Jakoś skombinuję adres- zaśmiałam sie, a on wyszedł. Zakluczyłam drzwi i poszłam na górę. Co ja robię z tym facetem... To się źle skończy, ale on mnie tak intryguje... Poszłam się myć.
__________________________________________________
I co sądzicie o rozdziale? :D mnie się podoba ♥
- Skarbie... Dlaczego uciekłaś?- spojrzała na mnie, jak gdyby na prawdę nie wiedziała o co chodzi. Chciała mnie przytulić, ale ją odepchnęłam.
- Co ty sobie kobieto wyobrażasz?! Mam 19 lat, mogę robić co chcę! A poza tym nie wybaczę ci tego, ze znowu zdradzasz ojca i to z jego bratem!
- Ale skarbie... Z twoim ojcem nic mnie nie łączy poza jakimś głupim papierkiem.
- Tak?! A obrączki? A wasze przysięgi? Nic dla ciebie nie znaczą?
- Oj to co innego- nienawidziłam tej jej fałszywości- nie mieszkamy razem i mamy swoje życie.
- Tak. Ale zawsze zależało ci tylko na jego pieniądzach. Weź wyjdź nie chcę mi się z tobą gadać- wyrzuciłam ją za drzwi, ale chwilę potem znowu weszła.
- Wyjdź!- usłyszałam pukanie do drzwi mojego biura. Zdziwiłam się i pozwoliłam na wejście. Był to Zayn, a mama od razu zmierzyła go od góry do dołu. Już miała na niego ochotę.
- Cześć Meghan... Coś się dzieje?
- Tak. Mam problem z moją matką..- podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.
- To twój chłopak? Niedawno byłaś z Adrien'em.
- Tak. Byłam, ale już nie jestem, a Zayn...- chłopak przerwał mi w połowie zdania.
- Tak jestem jej chłopakiem, a pani jest jej matką prawda?
- Tak- podała mu dłoń i flirciarsko na niego spojrzała. Chciało mi się rzygać- to ja nie będę wam gołąbkom przeszkadzać- wyszła sobie, a ja spojrzałam na mulata.
- Chłopakiem?
- Przynajmniej cie uratowałem. Powinnaś mi dziękować. Poszła sobie.
- Tak dzięki, co Pan tu robi?
- Okay... Przejdźmy na Ty. Jestem Zayn- podał mi rękę, a ja się uśmiechnęłam i ją złapałam.
- niech Ci będzie. To co tutaj robisz?
- Chciałem zaprosić Cię na kolację i jak widać zjawiłem się w odpowiednim momencie- zaśmiałam się.
- Tak masz rację, a co do kolacji to dzisiaj chyba nie mam czasu.- usiadłam za swoim biurkiem i założyłam nogę na nogę, a on usiadł jakby był moim klientem.
- Jesteś moją dziewczyną i nie chcesz zjeść ze mną kolacji?
- Dziewczyną? Ja tak nie powiedziałam. To ty chciałeś mnie uratować przed moją matką i tak głupio palnąłeś.
- A ty nie zaprzeczyłaś.- spojrzałam na niego. Faktycznie... Mogłam się odezwać, ale czemu tego nie zrobiłam? Pasowało mi, że tak powiedział... Dlaczego?
- No dobrze, ale dzisiaj na prawdę nie mam czasu... Jutro?
- Jasne- pokazał swój boski uśmiech i wstał. Zrobiłam to samo, by podać mu rękę, a on obszedł biurko dookoła, zwinnym ruchem mnie do siebie przyciągnął i pocałował. Zdziwiłam się i go odepchnęłam.
- Nie jesteśmy parą- spojrzałam na niego- nie całuj mnie, ani w mojej pracy, ani nigdy.
- jeszcze nie jesteśmy. Niedługo będziesz o to błagać- dał mi buziaka w policzek i wyszedł, zostawiając mnie zdezorientowaną w moim biurze. Do świata żywych przywrócił mnie pisk przyjaciela.
- CO ten przystojniak tutaj robił?
- Przyszedł zaprosić twoją przyjaciółkę na kolację- zaśmiałam się i podeszłam do szafy po jeden z segregatorów. Miałam nadzieję, że zajmę się pracą.
- Oh my Got! Ciebie?
- A masz tutaj inną przyjaciółkę?
- Nie, ale... Boże jak to się stało?!
- Normalnie... Ojciec mnie z nim poznał. To nic nadzwyczajnego.
- Taka dupa.. Ciebie.. Bierz go!
- Alan bierz się do roboty.- przeglądałam papiery i znalazłam to, czego potrzebowałam. Wypisałam długopisem wszystko potrzebne i mu podałam.- to twoja robota na dziś, a ja muszę iść do mojego klienta, który siedzi w więzieniu. Będę niedługo- zabrałam swoje rzeczy i wyszłam.
Spotkanie z klientem trwało przez 2 godziny. Ustaliliśmy dużo, a ja jeszcze musiałam wrócić do biura.
Wysiadłam pod biurem. Było jakoś po 20, a ja idę do kancelarii.. Zawsze o tym marzyłam... Czujecie ten sarkazm?
Weszłam do mojego biura i od razu wzięłam się za szukanie odpowiednich papierów. Jutro czeka mnie sporo chodzenia po mieście. Musze odwiedzić kilka osób... Kiedy chciałam podejść do biurka przestraszyłam się.
- Zayn co ty tu robisz?- Spojrzałam na niego przestraszona. Siedział na moim miejscu i mi się przyglądał.
- Czekałem na ciebie.
- Na mnie? Ale tutaj? O tej godzinie?
- No wiesz... Każdy ma swoje sposoby.
- Tak.. Oczywiście. Twoja ulubiona odpowiedź?- oparłam się dłońmi o biurko, stojąc na przeciwko niego i na niego spojrzałam- Mówisz mi, ze chcesz abym cię lepiej poznała, ale gdy o coś pytam, ty odpowiadasz, że każdy ma swoje sposoby. Więc niby jak mam cie poznać?
- Jutro na kolacji będziemy mieli czas porozmawiać skarbie..
- Skarbie powiadasz? Nie wiem, czy nie dosłyszałeś, ale mój ojciec mówił wyraźnie. Tylko stosunki zawodowe.
- Taaak... Przypominam sobie coś.
- I? Nic sobie z tego nie robisz?
- Gdyby nie ja, twój ojciec by się tak nie wybił. Pomogłem mu, więc zawsze mogę to wszystko zepsuć, a chyba Adam nie chce stracić pracy.
- To szantaż emocjonalny. Nie możesz tego zrobić.
- Owszem.- wstał i na mnie popatrzył.- Twój ojciec chyba mnie nie docenia- wyciągnął dłoń w moją stronę, złapałam ją, nie byłam pewna co on chce zrobić. Obszedł biurko, oparł się o nie i mnie do siebie przyciągnął.
- nie Zayn... Nie będziesz całował mnie w pracy.- próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale to nie było zbyt proste.
- Mnie się opierasz?
- A co? Nie jesteś do tego przyzwyczajony? Ahh tak.. Pewnie masz każdą, którą sobie wymarzysz, ale nie ze mną te numery.- stałam ciągle przy nim, czułam jego oddech na swojej szyi.
- Już niedługo... i będziesz błagać bym cię pocałował.- spojrzał na mnie i dał mi buziaka w policzek. Byłam tym zdezorientowana. Nadal mnie nie puszczał. Usłyszeliśmy klucz w zamku i głos mojego przyjaciela. Zayn mnie puścił, a ja stanęłam obok niej. Alan wszedł i na nas spojrzał.
- Przeszkodziłem wam w czymś? Przyszedłem po papiery, które mi dzisiaj przekazałaś. Zapomniałem ich od ciebie.- ja się tylko uśmiechnęłam i skinęłam głową. Przyjaciel ich odszukał.
- Alan, bo Pan Zayn też właśnie wychodzi... Odprowadzisz go?- zapytałam ze sztucznym uśmiechem i spojrzałam na przyjaciela, a później na mulata.
- Jasne. Proszę- wskazał Alan, a Zayn odchodząc szepnął tylko
- Jeszcze się zobaczymy.
Zostałam sama w moim biurze. Ten facet totalnie wybił mnie z rytmu. W końcu się ogarnęłam i zaczęłam nadal szukać moich papierów, potrzebnych na jutro.
Po 22 wyszłam z biura, a równocześnie z kancelarii. Zamknęłam ją i zeszłam na dół. Na dziś miałam już dość... Spotkań z brunetem i wszystkiego... Wsiadłam do mojego samochodu i pojechałam do domu. O dziwo ojciec już w nim był.
- Cześć tato- dałam mu buziaka na przywitanie i nalałam sobie wina. Wraz z kieliszkiem poszłam do siebie na górę. Usiadłam na łóżku i jedną ręką ściągnęłam szpilki. Na prawdę miałam dość i bolały mnie stopy.
- Kochanie, muszę dzisiaj wyjść... Mam spotkanie.
- tato.. Czy... czy ono jest z jakąś kobietą?- Spojrzałam na niego i popiłam pytanie winem.
- Tak. Chyba mi pozwolisz prawda?
- tak, oczywiście.
- idę się przebrać, ale wiedz, ze mogę dzisiaj nie wrócić.- zaśmiałam sie.
- Okay, mogę zostać sama, dam sobie radę. Ale nie zawal.
Ojciec poszedł się przebrać, a ja poszłam rozpuścić włosy, rozczochrałam je i wyszłam. Kiedy byłam w kuchni ojciec przyszedł.
- I jak wyglądam?- odwróciłam się w jego stronę.
- No no... Tato... Ta kobieta musi być wyjątkowa- zaśmiałam się i poprawiłam mu kołnierz i krawat.- świetnie. Baw się dobrze tato- dałam mu buziaka w policzek, a on się uśmiechnął i poszedł ubrać lakierki. Usłyszałam zamykanie drzwi. Znowu zostałam sama, bo gosposi i sprzątaczki już nie było. Z mikroweli wyciągnęłam obiad, który został dla mnie. Tylko, gdy usiadłam przy stole usłyszałam dzwonek do drzwi. No nie! Nawet nie mogę sobie zjeść! Poszłam otworzyć, a za nimi zobaczyłam Zayn'a. Bez słowa wszedł i zamknął za sobą drzwi.
- Co ty tutaj robisz?- spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie miałaś dziś czasu na kolację. Nie przyszłaś na nią, więc ona przyszła do ciebie.- wyciągnął zza pleców jakieś danie owinięte we folię i kwiaty. Uśmiechnęłam sie i je zabrałam.
-ślicznie pachną- poszłam do kuchni, wzięłam wazon, nalałam do niego wody i wstawiłam bukiet. Potem Zayn wszedł.
- Nie bałeś się, ze mój ojciec znowu cie wyrzuci?- spojrzałam na niego i zaczęłam wyciągać jedzenie.
- Wiedziałem, ze ma dzisiaj spotkanie.
- Tak? Skąd? Tylko nie mów, ze masz swoje sposoby, bo ja cie stąd wyrzucę.
- Umówił się z moją ciotką.- spojrzałam na niego. Uśmiechał się.
- Ja się tego po nim nie spodziewałam.- poszłam do salonu przygotować nakrycie. Później odgrzałam danie w piekarniku i po pół godzinie mogliśmy zacząć jeść.
Po kolacji wzięłam go do swojego pokoju, Zayn miał 24 lata... Co ja z nim tutaj właściwie robię? Usiedliśmy na łóżku, załączyłam relaksacyjną muzykę i położyłam się na łóżku.
- Wybacz, ale nogi mi odlatują po całym dniu na szpilkach- spojrzałam na niego. Nie minęła minuta, a moje nogi były na jego kolanach, przez niego masowane. Uśmiechnęłam się. Chyba wiedział co dobre, potrzebowałam tego. Zayn był dziwnie cichy...
- dziękuję za kolację, była bardzo smaczna- powiedziałam patrząc na niego.
- wiem- zaśmiał się- bo ja robiłem
- naprawdę? Potrafisz gotować?
- Tak... Nie mam nigdy na to czasu, ale dziś.. To inna sprawa.
- Przecież nie musiałeś, nie byliśmy wcale umówieni.
- Tak, ale chciałem ci sprawić przyjemność po całym dniu ciężkiej pracy.- uśmiechnęłam się na te słowa. Po chwili zaproponowałam Zayn'owi by położył się obok mnie. Kiedy to zrobił, odsłoniłam dach. Znaczy była tylko przezroczysta szyba, a my patrzeliśmy na gwiazdy. Pokazywałam je tylko osobom, z którymi mam niezwykły kontakt.. Przyjaciółki... Ojciec i do niedawna Adrien. Czasami nocowałam u taty i miałam okazję pokazać to niektórym.
- widzisz jednorożca?- zapytałam Zayn'a pokazując ręką na kilka gwiazd.
- Nie.- zaśmiał się, ale po chwili zmienił zdanie- tak, teraz widzę- złapał moją rękę i splótł nasze palce. Zdziwiłam sie, ale nie wyrwałam ręki, a mogłam... Pokazałam prawą tym razem wiewiórkę.- uśmiechnęłam sie i przygryzłam dolną wargę. Spojrzał na mnie, a ja zrobiłam to samo. Widziałam jego uśmiech i iskry w oczach.
- ale masz ładne oczy. Takie miodowe- uśmiechnęłam się.
- To ja powinienem ci prawić komplementy.
- Ale ja mówię serio. Podobają mi się.- patrzyłam na niego, a on złapał wolną dłonią moją twarz i pocałował. Tym razem nie bałam się, ze ktoś nas zobaczy i odwzajemniłam pocałunek, który stawał się coraz gorętszy. Zayn nadal trzymał moją dłoń. Boże co ja robię! w końcu się od niego oderwałam.
- nie powinniśmy tego robić- spojrzałam na niego.
- chyba nie powiesz mi, ze ci się nie podobało?
- Zayn.. Nie o to chodzi
- ha! Czyli ci się podobało?
- Chodzi o to, ze ojciec by się wkurzył, jak by się dowiedział.
- Nie musi wiedzieć, ze sie ze mną całujesz w jego domu.- spojrzałam na niego.
- jesteś niemożliwy.- położyłam głowę na poduszce i patrzyłam w niebo. Poczułam jego ciepłą dłoń na moim brzuchu. Szybko ją ściągnęłam.
- Chyba musisz już iść.
- Nie. Moja mama się nie martwi, bo jestem dorosły.- walnęłam face palm'a i się zaśmiałam.
- Ale ja ci mówię, że powinieneś.
- eh no dobrze...- wstał i wyszedł z mojego pokoju, ale zaraz potem wrócił , rzucił się na łóżko i namiętnie mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, a potem położyłam ręce na jego klacie i go odepchnęłam.
- Chodź cię odprowadzę, bo chyba się straciłeś.- zaśmiałam się i oboje zeszliśmy na dół.
- To co? Do jutrzejszej kolacji?
- Jeszcze się zastanowię po dzisiaj. A w sumie gdzie miałabym przyjść?
- Do mojego apartamentu. Chyba wiesz gdzie mieszkam?
- Jakoś skombinuję adres- zaśmiałam sie, a on wyszedł. Zakluczyłam drzwi i poszłam na górę. Co ja robię z tym facetem... To się źle skończy, ale on mnie tak intryguje... Poszłam się myć.
__________________________________________________
I co sądzicie o rozdziale? :D mnie się podoba ♥
wtorek, 27 stycznia 2015
2
Wzięłam się w końcu za swoja robotę. Przygotowałam papiery na dzisiejszą rozprawę i zrobiłam mnóstwo innych rzeczy. W końcu była 16;30, więc zebrałam wszystkie swoje manatki i wyszłam z biura.
- Wychodzę na rozprawę. Jeszcze tutaj wrócę, do zobaczenia- rzekłam przechodząc obok przyjaciela. Na parkingu znajdującym się pod budynkiem biura wsiadłam do mojego Astona i odjechałam.
- Wysoki sądzie pan Jarred nic nie zrobił. Mamy na to dowody z kamer. Nie było go w tym dniu w firmie. Kamera nie zarejestrowała go przez cały dzień- załączyłam film, który miałam do pokazania.
Rozprawa skończyła się po 2 godzinach, byłam wymęczona, ale miałam wygraną w garści. Jeszcze tylko ostatnia rozprawa i koniec. Klient mi podziękował, wszystko mu wytłumaczyłam i wróciłam do mojego biura. Alana już nie było, dlatego miałam spokój od jego głupich pytań.
Usiadłam w moim biurze, a na monitorze zobaczyłam nową kartkę: ''jutro obiad? 15;30 na dole?'' Zdziwiłam się i zabrałam się za pisanie kolejnych listów. Po 21 miałam dość, byłam wymęczona, pozamykałam wszystko i wyszłam.
Na parkingu przy moim aucie zobaczyłam czyjąś sylwetkę. Już z daleka było widać, ze osoba jest dobrze zbudowana, czyli facet. Podeszłam i zobaczyłam Malik'a, którego dzisiaj poznałam.
- Przepraszam coś pan zgubił?- spojrzałam na niego charakterystycznie, by odsunął się od drzwi mojego auta.- czegoś pan szuka?
- Jestem niewiele starszy od siebie Meghan. Nie musisz mi mówić na Pan. I nie zgubiłem nic, ale szukałem ciebie.
- Szukał pan stojąc pod moim autem? To się panu udało. I jeszcze jedno. Jestem dobrze wychowana i do osób starszych się wyrażam.
- Tylko 5 lat.
- Skąd wiesz ile mam lat?- otworzyłam samochód i wsadziłam tam swoją torebkę i papiery.
- Wiem o tobie dużo więcej, niż ci się wydaje. Chyba zapomniałaś, że twój ojciec ze mną pracuje.
- Nie. Ale to już nie moja sprawa. Wiedz sobie ile chcesz, nie obchodzi mnie to.- wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Odjechałam trochę, trzasnęłam drzwiami i ruszyłam z piskiem opon. Jak ojciec mówił: łączą nas tylko stosunki zawodowe. Nie mam ochoty z nim gadać poza pracą. Widziałam zdziwienie w jego oczach po moim odjechaniu, ale co on sobie wyobraża? Nie chcę nic o nim wiedzieć, niepotrzebne mi to. Może on wie o mnie dużo, może wie wszystko, ale mnie wystarcza tyle, ile wiem na jego temat. Dojechałam do domu ojca, światła były pogaszone, więc zgaduję, że jego gosposia i sprzątaczka już skończyły. Zaparkowałam samochód w jego garażu i poszłam otworzyć apartament. Zaświeciłam światło w przedpokoju i rozebrałam buty. Wchodząc do salonu, serce mi stanęło. Kiedy chciałam nalać sobie wina, zobaczyłam na sofie Zayn'a.
- Co ty tutaj do cholery robisz?!
- Czekam na ciebie.
- Jak tutaj wszedłeś?
- Twój ojciec, jak każdy w Londynie zostawia klucz pod wycieraczką.
- Yhm... Możesz mi powiedzieć czego chcesz ode mnie?
- Tylko tyle, żebyś mnie lepiej poznała.
- Ale mnie to jest do szczęścia zupełnie niepotrzebne. Wystarczy, że ty wiesz o mnie wszystko.
- No ma się różnych znajomych i wtyki.
- Okay. Pracujesz z moim ojcem? Okay, ja nie mam nic do tego, ale od mojej pracy i w szczególności ode mnie trzymaj się z daleka- wyszłam z salonu i usłyszałam klucze w zamku. Ojciec wrócił, spojrzałam na niego.
- Masz gościa w salonie, idę do siebie- uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w policzek. Poszłam na górę, gdzie ojciec dał mi pokój. Zajęłam się przygotowaniem papieru, a gdy siedziałam, słyszałam jak ojciec rozmawia z przystojnym mulatem.
-Więc po co przyszedłeś? Dla mojej córki?
- Po co niby? Nic mnie z nią nie łączy Adam.
-to po co tu przyjechałeś co ?
-chciałem z tobą obgadać pewna sprawę którą bd miał za dwa dni
-nie mogło to poczekać ? Nawet w domu chcesz mnie praca zamęczać ?
-nie , ale...
-nie ma , ale następnym razem zadzwoń do mnie albo poczekaj do następnego dnia , a teraz żegnam
- Już się tak gościu nie denerwuj. Do zobaczenia w firmie.
Usłyszałam, że Zayn wyszedł, a później kroki ojca. Zapukał, a gdy dostał moje pozwolenie wszedł.
- Tak na prawdę co on tutaj robił?
- Nie wiem, czekał na ciebie i tyle.
- No dobrze. Śpij dobrze kochanie- dał mi buziaka w czoło i wyszedł, a ja wzięłam ubrania i poszłam się kąpać.
Ciągle myślałam o mulacie, bo w końcu po co mu moja znajomość? Czego on ode mnie chce? Wyszłam po niecałej godzinie. Pochowałam ubrania, wyprasowałam te na jutro i poszłam spać.
Obudziłam się następnego dnia i wzięłam ubrania z wieszaka. W łazience je ubrałam i zrobiłam całą poranną toaletę, uczesałam zwyczajny warkocz na bok, a po 7 byłam już gotowa. Zeszłam na dół, zgarnęłam z lodówki jabłko i wyszłam. Ojca oczywiście nie było, a jego gosposie przychodzą później. Wychodząc z domu, zakluczyłam go i otworzyłam garaż. Wsiadłam do auta, a z przodu, na miejscu pasażera zobaczyłam bukiet kilku czerwonych róż z liścikiem: Nie musisz się mnie bać. Miłego dnia słonko.
Słonko?! Haha chyba sobie za dużo wyobrażasz. Wyjechałam z garażu, pilotem go zamknęłam i pojechałam do pracy.
Po zaparkowaniu auta wzięłam swoją torbę, wszystkie papiery i kwiaty, a potem wyszłam. W moim biurze poprosiłam przyjaciela, by włożył kwiaty do wazonu, a sama zabrałam się za pracę. Po 15;15 zaczęłam się zbierać na ten zaproszony obiad. Zeszłam na dół i zobaczyłam mulata. Czemu ja o tym nie pomyślałam? Mogłam nie przychodzić... Ale byłam głodna, dlatego podeszłam do stolika, podałam mu dłoń i usiadłam w fotelu. Kelnerka przyniosła nam Menu, a ja zaczęłam je przeglądać.
- Ślicznie wyglądasz- nie reagowałam na jego komplementy. Miałam zamiar zjeść i stąd iść, jak najszybciej uciec od jego towarzystwa. Złożyliśmy zamówienie i czekaliśmy.
- Dlaczego akurat ze mną chciał pan zjeść obiad?
- Tyle razy mówiłem ci, że jestem Zayn, a nie Pan, a po drugie to jesteś córką mojego prawie wspólnika.
- Prawie robi różnicę, a tak w ogóle nie jestem jego córką od wczoraj, więc dlaczego teraz takie zainteresowanie z Pana strony?
- Teraz wiem już dużo rzeczy i ty masz okazję poznać mnie.
- Ale mnie to jest niepotrzebne- dostaliśmy zamówienie, zaczęłam jeść. Po skończonym posiłku przetarłam kąciki ust i popatrzyłam na niego. Po chwili także skończył i się uśmiechnął. Nie wiem co miał w sobie takiego, że mogłabym mu we wszystkim ulec.
- Jak dał pan kwiaty do mojego samochodu? Przez zamknięty garaż i auto?
- Meghan mówiłem ci, że mam swoje sposoby, więc nie wypytuj. Ciesz się życiem.
Zastanawiałam się co miały znaczyć te słowa. Mulat podziękował za wspólny obiad i towarzystwo, a później się zmył. Zdziwiłam się, ale może i lepiej... Wróciłam na górę i zobaczyłam...
____________________________________
No, więc drugi rozdział za nami.
Chciałam przeprosić dziewczynę, która piszę bloga LDG, bo rzeczywiście fabuła jest podobna do twojej, ale na prawdę nie miałam zamiaru jej kraść i oczywiście postaram się by wszystko potoczyło się inaczej. Masz wspaniałego bloga, zaczęłam go czytać i myślę, że nie masz mi za złe tego podobieństwa :)
- Wychodzę na rozprawę. Jeszcze tutaj wrócę, do zobaczenia- rzekłam przechodząc obok przyjaciela. Na parkingu znajdującym się pod budynkiem biura wsiadłam do mojego Astona i odjechałam.
- Wysoki sądzie pan Jarred nic nie zrobił. Mamy na to dowody z kamer. Nie było go w tym dniu w firmie. Kamera nie zarejestrowała go przez cały dzień- załączyłam film, który miałam do pokazania.
Rozprawa skończyła się po 2 godzinach, byłam wymęczona, ale miałam wygraną w garści. Jeszcze tylko ostatnia rozprawa i koniec. Klient mi podziękował, wszystko mu wytłumaczyłam i wróciłam do mojego biura. Alana już nie było, dlatego miałam spokój od jego głupich pytań.
Usiadłam w moim biurze, a na monitorze zobaczyłam nową kartkę: ''jutro obiad? 15;30 na dole?'' Zdziwiłam się i zabrałam się za pisanie kolejnych listów. Po 21 miałam dość, byłam wymęczona, pozamykałam wszystko i wyszłam.
Na parkingu przy moim aucie zobaczyłam czyjąś sylwetkę. Już z daleka było widać, ze osoba jest dobrze zbudowana, czyli facet. Podeszłam i zobaczyłam Malik'a, którego dzisiaj poznałam.
- Przepraszam coś pan zgubił?- spojrzałam na niego charakterystycznie, by odsunął się od drzwi mojego auta.- czegoś pan szuka?
- Jestem niewiele starszy od siebie Meghan. Nie musisz mi mówić na Pan. I nie zgubiłem nic, ale szukałem ciebie.
- Szukał pan stojąc pod moim autem? To się panu udało. I jeszcze jedno. Jestem dobrze wychowana i do osób starszych się wyrażam.
- Tylko 5 lat.
- Skąd wiesz ile mam lat?- otworzyłam samochód i wsadziłam tam swoją torebkę i papiery.
- Wiem o tobie dużo więcej, niż ci się wydaje. Chyba zapomniałaś, że twój ojciec ze mną pracuje.
- Nie. Ale to już nie moja sprawa. Wiedz sobie ile chcesz, nie obchodzi mnie to.- wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Odjechałam trochę, trzasnęłam drzwiami i ruszyłam z piskiem opon. Jak ojciec mówił: łączą nas tylko stosunki zawodowe. Nie mam ochoty z nim gadać poza pracą. Widziałam zdziwienie w jego oczach po moim odjechaniu, ale co on sobie wyobraża? Nie chcę nic o nim wiedzieć, niepotrzebne mi to. Może on wie o mnie dużo, może wie wszystko, ale mnie wystarcza tyle, ile wiem na jego temat. Dojechałam do domu ojca, światła były pogaszone, więc zgaduję, że jego gosposia i sprzątaczka już skończyły. Zaparkowałam samochód w jego garażu i poszłam otworzyć apartament. Zaświeciłam światło w przedpokoju i rozebrałam buty. Wchodząc do salonu, serce mi stanęło. Kiedy chciałam nalać sobie wina, zobaczyłam na sofie Zayn'a.
- Co ty tutaj do cholery robisz?!
- Czekam na ciebie.
- Jak tutaj wszedłeś?
- Twój ojciec, jak każdy w Londynie zostawia klucz pod wycieraczką.
- Yhm... Możesz mi powiedzieć czego chcesz ode mnie?
- Tylko tyle, żebyś mnie lepiej poznała.
- Ale mnie to jest do szczęścia zupełnie niepotrzebne. Wystarczy, że ty wiesz o mnie wszystko.
- No ma się różnych znajomych i wtyki.
- Okay. Pracujesz z moim ojcem? Okay, ja nie mam nic do tego, ale od mojej pracy i w szczególności ode mnie trzymaj się z daleka- wyszłam z salonu i usłyszałam klucze w zamku. Ojciec wrócił, spojrzałam na niego.
- Masz gościa w salonie, idę do siebie- uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w policzek. Poszłam na górę, gdzie ojciec dał mi pokój. Zajęłam się przygotowaniem papieru, a gdy siedziałam, słyszałam jak ojciec rozmawia z przystojnym mulatem.
-Więc po co przyszedłeś? Dla mojej córki?
- Po co niby? Nic mnie z nią nie łączy Adam.
-to po co tu przyjechałeś co ?
-chciałem z tobą obgadać pewna sprawę którą bd miał za dwa dni
-nie mogło to poczekać ? Nawet w domu chcesz mnie praca zamęczać ?
-nie , ale...
-nie ma , ale następnym razem zadzwoń do mnie albo poczekaj do następnego dnia , a teraz żegnam
- Już się tak gościu nie denerwuj. Do zobaczenia w firmie.
Usłyszałam, że Zayn wyszedł, a później kroki ojca. Zapukał, a gdy dostał moje pozwolenie wszedł.
- Tak na prawdę co on tutaj robił?
- Nie wiem, czekał na ciebie i tyle.
- No dobrze. Śpij dobrze kochanie- dał mi buziaka w czoło i wyszedł, a ja wzięłam ubrania i poszłam się kąpać.
Ciągle myślałam o mulacie, bo w końcu po co mu moja znajomość? Czego on ode mnie chce? Wyszłam po niecałej godzinie. Pochowałam ubrania, wyprasowałam te na jutro i poszłam spać.
Obudziłam się następnego dnia i wzięłam ubrania z wieszaka. W łazience je ubrałam i zrobiłam całą poranną toaletę, uczesałam zwyczajny warkocz na bok, a po 7 byłam już gotowa. Zeszłam na dół, zgarnęłam z lodówki jabłko i wyszłam. Ojca oczywiście nie było, a jego gosposie przychodzą później. Wychodząc z domu, zakluczyłam go i otworzyłam garaż. Wsiadłam do auta, a z przodu, na miejscu pasażera zobaczyłam bukiet kilku czerwonych róż z liścikiem: Nie musisz się mnie bać. Miłego dnia słonko.
Słonko?! Haha chyba sobie za dużo wyobrażasz. Wyjechałam z garażu, pilotem go zamknęłam i pojechałam do pracy.
Po zaparkowaniu auta wzięłam swoją torbę, wszystkie papiery i kwiaty, a potem wyszłam. W moim biurze poprosiłam przyjaciela, by włożył kwiaty do wazonu, a sama zabrałam się za pracę. Po 15;15 zaczęłam się zbierać na ten zaproszony obiad. Zeszłam na dół i zobaczyłam mulata. Czemu ja o tym nie pomyślałam? Mogłam nie przychodzić... Ale byłam głodna, dlatego podeszłam do stolika, podałam mu dłoń i usiadłam w fotelu. Kelnerka przyniosła nam Menu, a ja zaczęłam je przeglądać.
- Ślicznie wyglądasz- nie reagowałam na jego komplementy. Miałam zamiar zjeść i stąd iść, jak najszybciej uciec od jego towarzystwa. Złożyliśmy zamówienie i czekaliśmy.
- Dlaczego akurat ze mną chciał pan zjeść obiad?
- Tyle razy mówiłem ci, że jestem Zayn, a nie Pan, a po drugie to jesteś córką mojego prawie wspólnika.
- Prawie robi różnicę, a tak w ogóle nie jestem jego córką od wczoraj, więc dlaczego teraz takie zainteresowanie z Pana strony?
- Teraz wiem już dużo rzeczy i ty masz okazję poznać mnie.
- Ale mnie to jest niepotrzebne- dostaliśmy zamówienie, zaczęłam jeść. Po skończonym posiłku przetarłam kąciki ust i popatrzyłam na niego. Po chwili także skończył i się uśmiechnął. Nie wiem co miał w sobie takiego, że mogłabym mu we wszystkim ulec.
- Jak dał pan kwiaty do mojego samochodu? Przez zamknięty garaż i auto?
- Meghan mówiłem ci, że mam swoje sposoby, więc nie wypytuj. Ciesz się życiem.
Zastanawiałam się co miały znaczyć te słowa. Mulat podziękował za wspólny obiad i towarzystwo, a później się zmył. Zdziwiłam się, ale może i lepiej... Wróciłam na górę i zobaczyłam...
____________________________________
No, więc drugi rozdział za nami.
Chciałam przeprosić dziewczynę, która piszę bloga LDG, bo rzeczywiście fabuła jest podobna do twojej, ale na prawdę nie miałam zamiaru jej kraść i oczywiście postaram się by wszystko potoczyło się inaczej. Masz wspaniałego bloga, zaczęłam go czytać i myślę, że nie masz mi za złe tego podobieństwa :)
czwartek, 8 stycznia 2015
1
Pieprzone szczęście! przeklinałam się w myślach gdy auto zepsuło mi się na totalnym odludziu. Próbowałam dodzwonić się do ojca, to jednak mi nie pomogło, dlatego zadzwoniłam po mojego chłopaka.
- Adrien?- spytałam kiedy ktoś odebrał.
- Nie. Nazywam się Monik.
- Co kurwa jaka Monik?!
- Jestem dziewczyną Adrien'a, a ty? Jesteś może jego siostrą? Miło mi cię poznać. On mnie nie zabiera do siebie, w sumie nie wiem dlaczego.
- Nie! Jestem.. Byłam jego dziewczyną właśnie do teraz! Przekaż mu to!- rozłączyłam się wkurwiona i odłożyłam telefon. Musiałam czekać aż pomoc sama nadejdzie. Co może wydarzyć się za chwilę, za godzinę, 5, 10 albo za dwa dni! Usłyszałam warkot silnika. Rozejrzałam się i zobaczyłam Rover'a* Ah no tak, to jeden z ochroniarzy mojego ojca. Machnęłam ręką, ale wcale nie musiałam tego robić, kierowca dobrze wiedział gdzie jedzie. Kiedy wysiadł zobaczyłam Jackob'a z uśmiechem na twarzy.
- Witaj Megi. Co jest? Zauważyłem, ze stoi jakieś auto, dobrze, ze postanowiłem sprawdzić co się dzieje.
- Mam dość, pieprzony złom, wybierałam się do mojego ojca kiedy on zgasł mi na takim odludziu. A do ojca jak zwykle się nie idzie dodzwonić.- zaśmiałam się nerwowo.
- Nie ma problemu. Usiądź w moim samochodzie jeśli jest ci zimno, a ja spróbuję coś tutaj wykombinować.
- Dzięki- uśmiechnęłam się i poszłam do Rover'a. Siedziałam tam tylko kilka minut, chłopak wrócił i powiedział, ze auto musi iśc na złom, wiec mam zabrać wszystkie swoje rzeczy do niego, a on wezwał już pomoc. Tak zrobiłam, wyciągnęłam wszystkie moje potrzebne rzeczy z auta, walizka, dokumenty, okulary i wszystko inne załadowałam na tył jego samochodu. Czekaliśmy na pomoc 20 minut.Pomoc wreszcie przyjechała i zabrała auto , Jackob zawiózł mnie do taty .
-dziekuje jestes kochany
Dałam mu buziaka i zabrałam wszystkie moje rzeczy
-nie musisz dziękować dla mnie to czysta przyjemność
Uśmiechnął się i odjechał , weszłam do drzwi sprzątaczka chciała mi pomoc ale odmówiłam wniosłam do góry walizkę i zostawiłam ja w swoim pokoju , wykąpałam sie po 23 tata wrócił do domu ze, zbiegałam na dol i go mocno przytuliłam .
-witaj córeczko , wybacz że nie odbierałem i ci nie pomogłem
-nic sie nie stało
Poszlismy do salonu i rozmawialiśmy tak przez 4 godziny
-dobra tatuś idź spac bo jutro masz ciężki dzień
-dobrze pojde , ale kochanie jutro jedziemy kupić ci samochód wiem że nie lubisz jak cie rozpieszczam , ale uznaj że to prezent
-ale tato
-nie ma ale , powiedziałem coś i koniec
Zaśmiałam się znowu go przytuliłam i pocalowalm w policzek
-dziękuje
Uśmiechnął się do mnie , a ja poszłam na gore wykąpałam się i położyłam się na łożku , byłam zmęczona więc zasnęłam w 5 min .
Wstałam następnego dnia po 11 i zeszłam na dół , kucharka zrobiła mi pyszne sniadanie posiedziałam i gadałam z nimi do 14 , były na serio strasznie miłe i kochane . Wróciłam sb gore ogarnełam się i wyszłam na spotkanie z przyjaciółmi , po 18 zadzwonił do mnie tata że mam być o 19 w domu i jedziemy po auto , nie chciałam tego ale nje chciałam też robić przykrości tacie , dojechałam do domu i czekałam na niego , po 19 tata wszedł do domu.
-witaj córeczko , wybacz za spóźnienie
-nic sie nie stało
Wstałam i dałam mu buziaka w policzek
-to jak gotowa ?
-jasne ze tak
Wsiedliśmy do auta i szofer zawiózł nas na miejsce wybrałam sb auto tata zapłacił , poszlismy do restauracji cos zjeść a potem chodziliśmy po parku i rozmawialiśmy od dawna nie byłam tak blisko z tatą , tęskniłam za tym bardzo po 23 wróciliśmy do domu pożegnałam sie z tata wziełam szybki prysznic bo na kąpiel nie miałam ochoty. Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Nie powiedziałam tacie dlaczego tutaj jestem, a nie z mamą, ale cholernie może go to zaboleć. Męczyło mnie to, zastanawiałam się jak mu to przekazać by nie był smutny, ale nie wiedziałam jak to zrobić. Zasnęłam dopiero po 1 w nocy.
Rano ubrałam się elegancko i powsadzałam swoje papiery do torby. Poszłam związać włosy i zrobić poranną toaletę. Kiedy zeszłam na dół była totalna cisza, no jak to w willi. Ojciec na pewno ma już jakieś spotkania, jego grafik jest wypchany po brzegi, a kobiety, które u niego pracują na pewno przyjdą dopiero później. W końcu jest dopiero po 7. Ubrałam swoje szpilki, nałożyłam na siebie płaszcz i wzięłam wszystkie rzeczy. Wyszłam z domu i zakluczyłam go do góry. Wyciągnęłam z torebki kluczyki do mojego Astona Martina**, otworzyłam i zeszłam po schodach do furtki. Wsiadłam i powsadzałam wszystkie moje dokumenty. Nie wiem jak mój ojciec to robi, ale auto już ma nawet rejestrację. Kocham go za to. Odpaliłam silnik i mogłam jechać do biura. Znalazłam się tam po 5 minutach. Kiedy wysiadłam z tego markowego samochodu i w tych szpilkach każdy przechodzień się na mnie patrzył, a mnie to speszyło. Zamknęłam samochód i weszłam do budynku.
- Megi!- usłyszałam głos mojego przyjaciela. Dziwne, ze tak się ucieszył, bo widziałam go zaledwie 3 dni temu. Zaśmiałam sie, a kiedy byliśmy dość blisko siebie przytuliłam go.
- Hej Alan. Nie sądziłam, że aż tak sie za mną stęsknisz. Widzieliśmy się w piątek.
- To było aż 3 dni temu!- zaśmiał się, nie wiem czy wspominałam, ale Alan jest gejem, świetnie sie z nim dogaduję, chociaż nie znam bardziej zboczonego człowieka od niego.
- jakie mamy na dziś zlecenia? Ktoś przyjdzie?
- Ty? masz grafik wypchany po brzegi, a ja prawie nic.
- Z chęcią oddałabym ci połowę moich ''gości''- westchnęłam i zasiadłam przy moim komputerze.
- Twój ojciec zostawił dla ciebie karteczkę na monitorze, jak widzisz. A ja spadam do siebie- zaśmiałam się. Ma wielkie poczucie humoru, spojrzałam na tą kartkę. Ojciec mówił, ze mam być w kawiarni na dole o 15, bo ma mi kogoś do przedstawienia. Zostawiłam ją na monitorze by nie zapomnieć i zginęłam w wirze pracy.
Miałam sporo klientów, jak mówił mi przyjaciel, pozbierałam potrzebne informację i nawet dziś o 17 mam jedna rozprawę. Wcześniejszą. Parę minut przed 15 zaczęłam się zbierać. Pochowałam to co najważniejsze, a resztę zostawiłam. Wzięłam swoją torbę i zeszłam na dół, informując o tym Alana.
Mój ojciec z ''gościem'' już na mnie czekał. Podeszłam do stolika.
- Spóźniłam się? Wybaczcie mi, ale mam takie zamieszanie..
- Spokojnie Meghan. My przyszliśmy wcześniej- oboje wstali, a ja położyłam swoją torbę na jedno z krzeseł.
- To mój znajomy Zayn, jest wiele młodszy ode mnie, ale moja firma czasami współpracuje z jego. Jest właścicielem wielu nieruchomości, a w tym niektórych z One Hyde Park*** , Zayn to jest moja córka Meghan.- podałam chłopakowi rękę, chociaż nie wiem jak go nazwać. Wyglądał na około 25 lat. Uśmiechnął się, po czym wszyscy usiedliśmy przy stole i zjedliśmy razem lunch. Cały czas czułam na sobie wzrok tego mulata. Miał na sobie garnitur, a pod nim biała koszula z czerwonym krawatem. Na twarzy miał niewielki zarost, był przystojny. Kiedy ojciec wstał, chcąc nas zostawić tylko dodał.
- Ale pamiętajcie. Łączą was tylko stosunki zawodowe- dla mnie to było oczywiste. Zayn jest prawie wspólnikiem ojca (jeśli można to tak nazwać) a ja miałabym się z nim spotykać poza pracą? Oh... Nawet mi to przez myśl nie przeszło.
Ojciec wrócił do siebie, więc i ja wstałam zabierając swoją torbę.
- Też będę uciekać. Muszę się przygotować na rozprawę. Miło było Cię poznać- podałam mu rękę, a on ją lekko uścisnął
- i wzajemnie panno Meghan- odwróciłam się i wyszłam z restauracji. Wróciłam do swojego biura.
____________________________________________
Rover*- jeden z droższych samochodów Angielskich
Aston Martin**- jeden z Najdroższych aut Londynu. poruszają się nim tylko osoby, które na prawdę na to stać.
One Hyde Park***- drogie apartamentowce w Londynie
-dziekuje jestes kochany
Dałam mu buziaka i zabrałam wszystkie moje rzeczy
-nie musisz dziękować dla mnie to czysta przyjemność
Uśmiechnął się i odjechał , weszłam do drzwi sprzątaczka chciała mi pomoc ale odmówiłam wniosłam do góry walizkę i zostawiłam ja w swoim pokoju , wykąpałam sie po 23 tata wrócił do domu ze, zbiegałam na dol i go mocno przytuliłam .
-witaj córeczko , wybacz że nie odbierałem i ci nie pomogłem
-nic sie nie stało
Poszlismy do salonu i rozmawialiśmy tak przez 4 godziny
-dobra tatuś idź spac bo jutro masz ciężki dzień
-dobrze pojde , ale kochanie jutro jedziemy kupić ci samochód wiem że nie lubisz jak cie rozpieszczam , ale uznaj że to prezent
-ale tato
-nie ma ale , powiedziałem coś i koniec
Zaśmiałam się znowu go przytuliłam i pocalowalm w policzek
-dziękuje
Uśmiechnął się do mnie , a ja poszłam na gore wykąpałam się i położyłam się na łożku , byłam zmęczona więc zasnęłam w 5 min .
Wstałam następnego dnia po 11 i zeszłam na dół , kucharka zrobiła mi pyszne sniadanie posiedziałam i gadałam z nimi do 14 , były na serio strasznie miłe i kochane . Wróciłam sb gore ogarnełam się i wyszłam na spotkanie z przyjaciółmi , po 18 zadzwonił do mnie tata że mam być o 19 w domu i jedziemy po auto , nie chciałam tego ale nje chciałam też robić przykrości tacie , dojechałam do domu i czekałam na niego , po 19 tata wszedł do domu.
-witaj córeczko , wybacz za spóźnienie
-nic sie nie stało
Wstałam i dałam mu buziaka w policzek
-to jak gotowa ?
-jasne ze tak
Wsiedliśmy do auta i szofer zawiózł nas na miejsce wybrałam sb auto tata zapłacił , poszlismy do restauracji cos zjeść a potem chodziliśmy po parku i rozmawialiśmy od dawna nie byłam tak blisko z tatą , tęskniłam za tym bardzo po 23 wróciliśmy do domu pożegnałam sie z tata wziełam szybki prysznic bo na kąpiel nie miałam ochoty. Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Nie powiedziałam tacie dlaczego tutaj jestem, a nie z mamą, ale cholernie może go to zaboleć. Męczyło mnie to, zastanawiałam się jak mu to przekazać by nie był smutny, ale nie wiedziałam jak to zrobić. Zasnęłam dopiero po 1 w nocy.
Rano ubrałam się elegancko i powsadzałam swoje papiery do torby. Poszłam związać włosy i zrobić poranną toaletę. Kiedy zeszłam na dół była totalna cisza, no jak to w willi. Ojciec na pewno ma już jakieś spotkania, jego grafik jest wypchany po brzegi, a kobiety, które u niego pracują na pewno przyjdą dopiero później. W końcu jest dopiero po 7. Ubrałam swoje szpilki, nałożyłam na siebie płaszcz i wzięłam wszystkie rzeczy. Wyszłam z domu i zakluczyłam go do góry. Wyciągnęłam z torebki kluczyki do mojego Astona Martina**, otworzyłam i zeszłam po schodach do furtki. Wsiadłam i powsadzałam wszystkie moje dokumenty. Nie wiem jak mój ojciec to robi, ale auto już ma nawet rejestrację. Kocham go za to. Odpaliłam silnik i mogłam jechać do biura. Znalazłam się tam po 5 minutach. Kiedy wysiadłam z tego markowego samochodu i w tych szpilkach każdy przechodzień się na mnie patrzył, a mnie to speszyło. Zamknęłam samochód i weszłam do budynku.
- Megi!- usłyszałam głos mojego przyjaciela. Dziwne, ze tak się ucieszył, bo widziałam go zaledwie 3 dni temu. Zaśmiałam sie, a kiedy byliśmy dość blisko siebie przytuliłam go.
- Hej Alan. Nie sądziłam, że aż tak sie za mną stęsknisz. Widzieliśmy się w piątek.
- To było aż 3 dni temu!- zaśmiał się, nie wiem czy wspominałam, ale Alan jest gejem, świetnie sie z nim dogaduję, chociaż nie znam bardziej zboczonego człowieka od niego.
- jakie mamy na dziś zlecenia? Ktoś przyjdzie?
- Ty? masz grafik wypchany po brzegi, a ja prawie nic.
- Z chęcią oddałabym ci połowę moich ''gości''- westchnęłam i zasiadłam przy moim komputerze.
- Twój ojciec zostawił dla ciebie karteczkę na monitorze, jak widzisz. A ja spadam do siebie- zaśmiałam się. Ma wielkie poczucie humoru, spojrzałam na tą kartkę. Ojciec mówił, ze mam być w kawiarni na dole o 15, bo ma mi kogoś do przedstawienia. Zostawiłam ją na monitorze by nie zapomnieć i zginęłam w wirze pracy.
Miałam sporo klientów, jak mówił mi przyjaciel, pozbierałam potrzebne informację i nawet dziś o 17 mam jedna rozprawę. Wcześniejszą. Parę minut przed 15 zaczęłam się zbierać. Pochowałam to co najważniejsze, a resztę zostawiłam. Wzięłam swoją torbę i zeszłam na dół, informując o tym Alana.
Mój ojciec z ''gościem'' już na mnie czekał. Podeszłam do stolika.
- Spóźniłam się? Wybaczcie mi, ale mam takie zamieszanie..
- Spokojnie Meghan. My przyszliśmy wcześniej- oboje wstali, a ja położyłam swoją torbę na jedno z krzeseł.
- To mój znajomy Zayn, jest wiele młodszy ode mnie, ale moja firma czasami współpracuje z jego. Jest właścicielem wielu nieruchomości, a w tym niektórych z One Hyde Park*** , Zayn to jest moja córka Meghan.- podałam chłopakowi rękę, chociaż nie wiem jak go nazwać. Wyglądał na około 25 lat. Uśmiechnął się, po czym wszyscy usiedliśmy przy stole i zjedliśmy razem lunch. Cały czas czułam na sobie wzrok tego mulata. Miał na sobie garnitur, a pod nim biała koszula z czerwonym krawatem. Na twarzy miał niewielki zarost, był przystojny. Kiedy ojciec wstał, chcąc nas zostawić tylko dodał.
- Ale pamiętajcie. Łączą was tylko stosunki zawodowe- dla mnie to było oczywiste. Zayn jest prawie wspólnikiem ojca (jeśli można to tak nazwać) a ja miałabym się z nim spotykać poza pracą? Oh... Nawet mi to przez myśl nie przeszło.
Ojciec wrócił do siebie, więc i ja wstałam zabierając swoją torbę.
- Też będę uciekać. Muszę się przygotować na rozprawę. Miło było Cię poznać- podałam mu rękę, a on ją lekko uścisnął
- i wzajemnie panno Meghan- odwróciłam się i wyszłam z restauracji. Wróciłam do swojego biura.
____________________________________________
Rover*- jeden z droższych samochodów Angielskich
Aston Martin**- jeden z Najdroższych aut Londynu. poruszają się nim tylko osoby, które na prawdę na to stać.
One Hyde Park***- drogie apartamentowce w Londynie
Więc pierwszy rozdział za nami. Mamy nadzieję, ze wam się spodobało.
Nic takiego sie jeszcze nie działo, ale to dopiero
rozdział 1, więc sami rozumiecie.
No czeeeść!
Hejka hejka! Nowy blog! Przeczytajcie fabułę, powinniście się z niej co nieco dowiedzieć. Mam nadzieję, ze będziecie komentować, a jak nie to chociaż czytać. Każdy komentarz się liczy, nawet takie coś o ''...'' też swiadczy o tym, ze tu byliście, a ja i Ewa mamy dla kogo pisać.
E&A
Subskrybuj:
Posty (Atom)