wtorek, 27 stycznia 2015

2

Wzięłam się w końcu za swoja robotę. Przygotowałam papiery na dzisiejszą rozprawę i zrobiłam mnóstwo innych rzeczy. W końcu była 16;30, więc zebrałam wszystkie swoje manatki i wyszłam z biura.
- Wychodzę na rozprawę. Jeszcze tutaj wrócę, do zobaczenia- rzekłam przechodząc obok przyjaciela. Na parkingu znajdującym się pod budynkiem biura wsiadłam do mojego Astona i odjechałam.

- Wysoki sądzie pan Jarred nic nie zrobił. Mamy na to dowody z kamer. Nie było go w tym dniu w firmie. Kamera nie zarejestrowała go przez cały dzień- załączyłam film, który miałam do pokazania.
Rozprawa skończyła się po 2 godzinach, byłam wymęczona, ale miałam wygraną w garści. Jeszcze tylko ostatnia rozprawa i koniec. Klient mi podziękował, wszystko mu wytłumaczyłam i wróciłam do mojego biura. Alana już nie było, dlatego miałam spokój od jego głupich pytań.
Usiadłam w moim  biurze, a na monitorze zobaczyłam nową kartkę: ''jutro obiad? 15;30 na dole?'' Zdziwiłam się i zabrałam się za pisanie kolejnych listów. Po 21 miałam dość, byłam wymęczona, pozamykałam wszystko i wyszłam.

Na parkingu przy moim aucie zobaczyłam czyjąś sylwetkę. Już z daleka było widać, ze osoba jest dobrze zbudowana, czyli facet. Podeszłam i zobaczyłam Malik'a, którego dzisiaj poznałam.
- Przepraszam coś pan zgubił?- spojrzałam na niego charakterystycznie, by odsunął się od drzwi mojego auta.- czegoś pan szuka?
- Jestem niewiele starszy od siebie Meghan. Nie musisz mi mówić na Pan. I nie zgubiłem nic, ale szukałem ciebie.
- Szukał pan stojąc pod moim autem? To się panu udało. I jeszcze jedno. Jestem dobrze wychowana i do osób starszych się wyrażam.
- Tylko 5 lat.
- Skąd wiesz ile mam lat?- otworzyłam samochód i wsadziłam tam swoją torebkę i papiery.
- Wiem o tobie dużo więcej, niż ci się wydaje. Chyba zapomniałaś, że twój ojciec ze mną pracuje.
- Nie. Ale to już nie moja sprawa. Wiedz sobie ile chcesz, nie obchodzi mnie to.- wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Odjechałam trochę, trzasnęłam drzwiami i ruszyłam z piskiem opon. Jak ojciec mówił: łączą nas tylko stosunki zawodowe. Nie mam ochoty z nim gadać poza pracą. Widziałam zdziwienie w jego oczach po moim odjechaniu, ale co on sobie wyobraża? Nie chcę nic o nim wiedzieć, niepotrzebne mi to. Może on wie o mnie dużo, może wie wszystko, ale mnie wystarcza tyle, ile wiem na jego temat. Dojechałam do domu ojca, światła były pogaszone, więc zgaduję, że jego gosposia i sprzątaczka już skończyły. Zaparkowałam samochód w jego garażu i poszłam otworzyć apartament. Zaświeciłam światło w przedpokoju i rozebrałam buty. Wchodząc do salonu, serce mi stanęło. Kiedy chciałam nalać sobie wina, zobaczyłam na sofie Zayn'a.
- Co ty tutaj do cholery robisz?!
- Czekam na ciebie.
- Jak tutaj wszedłeś?
- Twój ojciec, jak każdy w Londynie zostawia klucz pod wycieraczką.
- Yhm... Możesz mi powiedzieć czego chcesz ode mnie?
- Tylko tyle, żebyś mnie lepiej poznała.
- Ale mnie to jest do szczęścia zupełnie niepotrzebne. Wystarczy, że ty wiesz o mnie wszystko.
- No ma się różnych znajomych i wtyki.
- Okay. Pracujesz z moim ojcem? Okay, ja nie mam nic do tego, ale od mojej pracy i w szczególności ode mnie trzymaj się z daleka- wyszłam z salonu i usłyszałam klucze w zamku. Ojciec wrócił, spojrzałam na niego.
- Masz gościa w salonie, idę do siebie- uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w policzek. Poszłam na górę, gdzie ojciec dał mi pokój. Zajęłam się przygotowaniem papieru, a gdy siedziałam, słyszałam jak ojciec rozmawia z przystojnym mulatem.
-Więc po co przyszedłeś? Dla mojej córki?
- Po co niby? Nic mnie z nią nie łączy Adam.
-to po co tu przyjechałeś co ?
-chciałem z tobą obgadać pewna sprawę którą bd miał za dwa dni
-nie mogło to poczekać ? Nawet w domu chcesz mnie praca zamęczać ?
-nie , ale...
-nie ma , ale następnym razem zadzwoń do mnie albo poczekaj do następnego dnia , a teraz żegnam
- Już się tak gościu nie denerwuj. Do zobaczenia w firmie.
Usłyszałam, że Zayn wyszedł, a później kroki ojca. Zapukał, a gdy dostał moje pozwolenie wszedł.
- Tak na prawdę co on tutaj robił?
- Nie wiem, czekał na ciebie i tyle.
- No dobrze. Śpij dobrze kochanie- dał mi buziaka w czoło i wyszedł, a ja wzięłam ubrania i poszłam się kąpać.
Ciągle myślałam o mulacie, bo w końcu po co mu moja znajomość? Czego on ode mnie chce? Wyszłam po niecałej godzinie. Pochowałam ubrania, wyprasowałam te na jutro i poszłam spać.

Obudziłam się następnego dnia i wzięłam ubrania z wieszaka. W łazience je ubrałam i zrobiłam całą poranną toaletę, uczesałam zwyczajny warkocz na bok, a po 7 byłam już gotowa. Zeszłam na dół, zgarnęłam z lodówki jabłko i wyszłam. Ojca oczywiście nie było, a jego gosposie przychodzą później. Wychodząc z domu, zakluczyłam go i otworzyłam garaż. Wsiadłam do auta, a z przodu, na miejscu pasażera zobaczyłam bukiet kilku czerwonych róż z liścikiem: Nie musisz się mnie bać. Miłego dnia słonko. 
Słonko?! Haha chyba sobie za dużo wyobrażasz. Wyjechałam z garażu, pilotem go zamknęłam i pojechałam do pracy.
Po zaparkowaniu auta wzięłam swoją torbę, wszystkie papiery i kwiaty, a potem wyszłam. W moim biurze poprosiłam przyjaciela, by włożył kwiaty do wazonu, a sama zabrałam się za pracę. Po 15;15 zaczęłam się zbierać na ten zaproszony obiad. Zeszłam na dół i zobaczyłam mulata. Czemu ja o tym nie pomyślałam? Mogłam nie przychodzić... Ale byłam głodna, dlatego podeszłam do stolika, podałam mu dłoń i usiadłam w fotelu. Kelnerka przyniosła nam Menu, a ja zaczęłam je przeglądać.
- Ślicznie wyglądasz- nie reagowałam na jego komplementy. Miałam zamiar zjeść i stąd iść, jak najszybciej uciec od jego towarzystwa. Złożyliśmy zamówienie i czekaliśmy.
- Dlaczego akurat ze mną chciał pan zjeść obiad?
- Tyle razy mówiłem ci, że jestem Zayn, a nie Pan, a po drugie to jesteś córką mojego prawie wspólnika.
- Prawie robi różnicę, a tak w ogóle nie jestem jego córką od wczoraj, więc dlaczego teraz takie zainteresowanie z Pana strony?
- Teraz wiem już dużo rzeczy i ty masz okazję poznać mnie.
- Ale mnie to jest niepotrzebne- dostaliśmy zamówienie, zaczęłam jeść. Po skończonym posiłku przetarłam kąciki ust i popatrzyłam na niego. Po chwili także skończył i się uśmiechnął. Nie wiem co miał w sobie takiego, że mogłabym mu we wszystkim ulec.
- Jak dał pan kwiaty do mojego samochodu? Przez zamknięty garaż i auto?
- Meghan mówiłem ci, że mam swoje sposoby, więc nie wypytuj. Ciesz się życiem.
Zastanawiałam się co miały znaczyć te słowa. Mulat podziękował za wspólny obiad i towarzystwo, a później się zmył. Zdziwiłam się, ale może i lepiej... Wróciłam na górę i zobaczyłam...
____________________________________
No, więc drugi rozdział za nami.
Chciałam przeprosić dziewczynę, która piszę bloga LDG, bo rzeczywiście fabuła jest podobna do twojej, ale na prawdę nie miałam zamiaru jej kraść i oczywiście postaram się by wszystko potoczyło się inaczej. Masz wspaniałego bloga, zaczęłam go czytać i myślę, że nie masz mi za złe tego podobieństwa :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy